Wpisy archiwalne w kategorii

W towarzystwie

Dystans całkowity:5836.69 km (w terenie 255.00 km; 4.37%)
Czas w ruchu:281:19
Średnia prędkość:19.00 km/h
Maksymalna prędkość:79.55 km/h
Suma podjazdów:22631 m
Suma kalorii:6594 kcal
Liczba aktywności:62
Średnio na aktywność:94.14 km i 5h 24m
Więcej statystyk

Polska Egzotyczna - Dzień 2 | Kiełpojcie - Bryzgiel

Wtorek, 9 czerwca 2015 · Komentarze(0)
Dzień drugi to wspaniałe pagórkowate rejony Suwalskiego PK. Około 50% trasy pokonujemy szutrami.
Wstajemy o 6:00 nad ranem jest mocno chłodno w nocy było poniżej 10oC i musiałem się do-ubierać. Generalnie cały dzień temp. oscyluje w okolicach 17-18oC, co chwile ubieramy lub ściągamy wiatrówki.
Po śniadaniu wyjeżdżamy na północ pod kolejny most w Kiełpojciach, nico mniejszy niż w Stańczykach i dalej zahaczamy o Puszczę Romnicką.

Puszczę zahaczamy ledwie od południowo wschodniej strony i dalej po kilkunastu kilometrach i po jeździe świetnymi szutrami dojeżdżamy nad j. Hańcza - najgłębsze w PL i na całym niżu środkowo-europejskim 108m.

Z Bachanowa kierujemy się na Wodziłki rewelacyjną szutrową drogą zjeżdżamy w dolinkę widoki są fantastyczne.

Na skraju doliny docieramy do Wodziłek, gdzie znajduje się molenna staroobrzędowców.

Wieś jest swoistym kawałkiem Rosji w Polsce. Starobrzędowcy odrzucili reformy wprowadzone przez cara i w wyniku prześladowań uciekli z Rosji na te tereny zakładając osadę Wodziłki.
Dalej przebijamy się szutrami i czarnym szlakiem pieszym do podnóża Góry Zamkowej. Szlak miejscami jest mocno zarośnięty, błotnisty lecz finalnie udaje nam się przedrzeć w stylu pionierów dziczy amazońskiej.

Wspinamy się na Górę Zamkową gdzie jesteśmy nagrodzeni serią fantastycznych widoków.

Na górze natykamy się na odkrywkę archeologiczną. Było tu cmentarzysko Jaćwingów i prowadzone są prace badawcze.
Dalej szutrami dojeżdżamy do szosy, chwilka asfaltem i zaraz po lewej mamy suwalska Fudżijamę - Cisową Górę.
Pagórek zdecydowanie dominuje nad okolicą a z jego szczytu można podziwiać widok na cały Suwalski Park Krajobrazowy.

Dalej ciągniemy do Smolników, która chwali się widokiem wykorzystanym w "Panu Tadeuszu". Co nas zaskakuje wejście na punkt widokowy jest płatne 2zł. Więc dziękujemy i jedziemy dalej. Robimy zakupy w miejscowym sklepie posilamy się i decydujemy, że jednak zajrzymy na punkt widokowy odżałowując po 2 zł. Jednak tym razem budka jest zamknięta i już nikogo nie ma ;-)
Widok przeciętny, jak się za chwile okaże wyjeżdżając ze Smolników szutrem na południe widok jest nieco ciekawszy.

W oddali na horyzoncie Suwalska Fudżijama, do której za chwile wrócimy.

Po drodze jeszcze jedno wzniesienie ze stokiem narciarskim. Atakujemy stromy podjazd pod górną stację narciarska ale w połowie pojazdu kończy się mi się tlen, zostawiamy rowery na poboczu i na górę udajemy się z butą biorąc ze sobą napoje energetyczne ;-)

Dalej mkniemy szutrami w kierunku jeziora Wigry. Szutry są jakoby świeże, bądź bardzo suche, miejscami mocno kopne, często występuję też tzw. "tarka". Przejazd nimi kosztuje mnie sporo energii co kończy się kryzysem, przez dobre kilkanaście km-ów jadę jedynie siłą woli, a z trasy niewiele pamiętam. Siły odzyskuje po postoju w Gielniewie gdzie robimy "przystanek na żądanie", jak się okazuje akurat w miejscu gdzie musimy zjechać ponownie na szuter. Po postoju i uzupełnieniu kalorii wraca wigor i jedziemy dalej kierując się do Wigierskiego PN. Jak Marcin mówi w kierunku dyrekcji musi być dobry szuter i faktycznie jest ;-)

Przebijamy się przez Park Narodowy i wyjeżdżamy u bram dyrekcji.
Dalej szosą z której zjeżdżamy w Starym Folwarku nad jezioro Wigierskie.

W oddali klasztor na półwyspie na jeziore Wigry.
Kontynuujemy objazd jeziora wjeżdżamy do Wigier by zobaczyć Pokamedulski Klasztor.
Kompleks jest ogromny ogrodzony wysokim murem. Zaglądamy również na dziedziniec.


Dalej szutrami wokół jeziora i tak docieramy do Bryzgla na pole namiotowe, trochę przydrogie, ale warunki są bardzo dobre. Trzy tarasy, my wybieramy najniższy, bo tam najmniej wieje. ;-)

Zwięczeniem dnia jest zachód słońca nad jeziorem Wigry.



Polska Egzotyczna - Dzień 1 | Ełk - Kiełpojcie

Poniedziałek, 8 czerwca 2015 · Komentarze(0)
Dzień pierwszy.
Porannym pociągiem o 6:21 wyjeżdżamy z Bydgoszczy do Ełku z przesiadką w Olsztynie.

W Ełku jesteśmy krótko przed 13:00, zajeżdżamy nad jezioro, oglądamy ruiny zamku na wyspie, robimy zakupy w miejscowym dyskoncie i tak schodzi nam dobra godzinka.
Z miasta przebijamy się na północ następnie odbijamy nieco na wschód kierując się na Olecko bocznymi drogami, niekiedy szutrowo-gruntowymi. Pojawiają sie pierwsze podjazdy, a im bardziej na północ tym robi się bardziej pagórkowato.
W Bakałażewie zainteresowały nas oznakowania szlaku umocnień pogranicza, zaglądamy nad jeden z bunkrów.

Mijamy polodowcowe jeziora rynnowe nad Rospudą i dobrymi szutrami szlakiem R68 kierujemy się do wiaduktów w Stańczykach.

Po drodze gubimy szlak i wyjeżdżamy na szosie od północnej strony wiaduktów, jednak żalu nie ma, bo wspaniałe widoki wszystko wynagradzają.

Nad wiadukty docieramy najpierw przez las od strony północnej, lecz wszystko jest szczelnie otoczone siatką i zadrutowane z każdej strony, na drugą stronę przejść nie można, więc trzeba wrócić do szosy i objechać. Dojeżdżamy od drugiej strony, ale wszystko jest pozamykane na 4 spusty. Typowy kapitalizm w polskim wydaniu.
Robi się późno więc rozglądamy się na miejscówką na nocleg, w pobliżu jest jeziorko Dobellus, jednak nachylenie na brzegu dość strome, jedziemy dalej i zatrzymujemy się kilka kilometrów dalej nad j. Przerośl w Kiełpojciach.

Poranna szosa

Niedziela, 26 kwietnia 2015 · Komentarze(3)
Niedzielny klasyk. Przez Trzciniec do S5, serwisówką do Murowańca i dalej przez Drzewce do Łochowa, na moście nawrotka i powrót.
Na trasie spotkałem Michała na karobonowym Specu Roubaix. Ciągnęliśmy na zmianach w granicach 38km/h aż do Białych Błot, gdzie rozjechaliśmy się każdy w swoją stronę.

Szosowe Trio

Środa, 22 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Rano do pracy, po pracy przez Fordon do Strzelec Dolnych i dalej na Jarużyn - Żołędowo - Nekla - Pauliny - Dobrcz - Sienno - Niewieścin - Pruszcz - Łowin - Serock - Nowy Jasiniec - Koronowo - Karolewo - Kotomierz - Magdalenka - Dobrcz - Borówno - Nekla - Żołędowo - Niemcz - Bydgoszcz
Ustawka z Keto, spotykamy się w Żołędowie i dalej kręcimy razem. Dzięki za wspólne kmy-.

Wietrznie

Niedziela, 11 stycznia 2015 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Krótka przejażdżka z Jarkiem. Przez Żeglarską czerwonym spacerowym nad Brdą, dalej niebieskim do Myśla, kółko po Myślu i z powrotem. Na Gdańskiej Jarek zauważa kapcia z przodu. Zmiana dętki pod Zawiszą i dalej do domu.
Po lasach jechało się przyjemnie wiatr prawie niezauważalny. Jednak na Powstańców Wlkp.Warszawy podmuchy dosłownie stawiały nas dęba.

Toruńska niespodzianka

Sobota, 30 sierpnia 2014 · Komentarze(1)
Bydgoszcz- Strzyżawa - Ostromecko - Wałdowo Król. - Dąbrowa Chełmińska - Cichoradz - Rzęczkowo - Łążyn - Bierzgłowo - [DDR] - Toruń - [DDR] - Gzin - Czarże - Rafa - Janowo - Wałdowo Król - Ostromecko - Bydgoszcz.

W pracy spore okienko, więc śmigam za Wisłę. Ostatnio gdzie nie pojadę tam z naprzeciwka nadjeżdża 1976jazz, obaj zupełnie zaskoczeni ruszamy dalej razem. Na DDRze wygodnie się jedzie obok siebie pogadując po drodze. Robimy przystanek przy jabłonce stojącej tuż przy DDRze i zajadamy się świeżo zerwanymi jabłkami, a Marcin ładuje kilka (kilo :) ) do sakwy i ruszamy dalej.
W Gzinie pędzimy w dół zjazdem, ja rozkręcam się do ponad 66km/h, rozsypany żwir na zakręcie skutecznie podbija mi poziom adrenaliny, gdyż ledwo się zmieściłem w "czysty" ślad koła samochodu.
W Czarże uzupełnienie wody + kila ciastek francuskich pod sklepem i ruszamy dalej. Marcin wiezie pół butelki mojej wody, bo ja jestem na lekko i nie mam gdzie włożyć ;P. Przez podjazdem w Janowie śmiejemy się, że jabłka + woda to moja taktyka, aby nie uciekł na podjeździe ;).
Fajna przegadana trasa. Dzięki za towarzystwo ;)

Bory Tucholskie - Dzień 3

Piątek, 1 sierpnia 2014 · Komentarze(0)
Woziwoda - Wielka Komorza - Kiełpin - Tuchola PKP -> Bydgoszcz

Poranek długi i leniwy, po wczorajszych ponad 50 km-ach pada decyzja o dojeździe do Tucholi i ewentualnym pokręceniu się tam.
Śniadanie, suszenie namiotu, składanie i znowu w trasę ruszamy krótko przed 12:00, mamy 4h do pociągu, w Tucholi jesteśmy po 40 min, kręcimy się po okolicy, podziwiamy domy wybudowane na murach, starówkę, park.
Koło 14:00 zajeżdżamy ba obiad, po obiedzie na Rynku siadamy pod parasolami na piwie. Na ulicy obok staje policja. Zastanawiam się, czy przypadkiem nie dybią na nas ..., więc ostatni kilometr do dworca na wszelki wypadek prowadzimy rowery.

Bardzo udany wypad małżeński myślę, że trochę udało mi się zarazić żonkę takimi podróżami ;-), a taki właśnie był cel.

Bory Tucholskie - Dzień 2

Czwartek, 31 lipca 2014 · Komentarze(2)
Płęsno - Drzewicz - Czernica - Mylof - Giełdoń - Mylof - Rytel - (niebieski + czarny rowerowy) Fojutowo - Woziwoda

Dzień drugi od rana jest pochmurny, chwilę po wyjściu z namiotu, gdy szykujemy śniadanie zaczyna padać. Chowamy się do namiotu aby przeczekać deszczyk. Po kwadransie ponownie siadamy do śniadania. Pakowanie, wytarcie tropiku, układanie w sakwach i wyruszamy dopiero po 12:00.
Zakaz jazdy rowerem zmusza nas do jazdy leśną szutrową Kaszubską Marszrutą, jest kilka stromych podjazdów, na jednym żonka podprowadza rower, ale zaraz za Drzewiczem zjeżdżamy na boczną asfaltową drogę w kierunku zapory w Mylofie i tutaj profil trasy jest już zdecydowanie przyjazny.

Po drodze przystanek w przydrożnym sklepo-barze gdzie bierzemy po Amberze naturalnym na lepsze kręcenie. ;)
Za Giełdoniem robimy przystanek przy wiacie parkingowej, gdzie urządzamy sobie obiadek. Odgrzewamy pulpety w sosie, ja dodatkowo zajadam zupkę chińską.
W Mylofie kawka i ciastko i ruszamy dalej w kierunku Rytla. Dalej jedziemy wzdłuż Wielkiego Kanały Brdy, odbijamy z asfaltu na niebieski rowerowy szlak Brdy i dalej na czarny, który ma nas doprowadzić do akweduktu w Fojutowie.
Czarny szlak okazuje się piaszczysty, co zdecydowanie nie podoba się żonce.
- nie można dojechać asfaltem?
- no niestety, nie można.
:-)
Po dotarciu do celu i wjechaniu na twardą nawierzchnie nieco poprawia się humor. Jedziemy do Woziwody na kolejne miejsce noclegu w przystani kajakowej. Robimy zakupy w sklepie w Legbądzie, po wyjściu orientuje się, że wydaliśmy prawie całą gotówkę i wracam oddać parę piwek, aby odzyskać 10zł jakich brakowało na opłacenie pola. ;P
Jednak 200m dalej jest kolejny sklep, jak się okazuje można płacić kartą, więc kupujemy ponownie te 4 piwa :D
Ostatnie km-y robią się niebezpieczne z uwagi na naprawiany właśnie asfalt metodą smoły i grysu, który sypie się na nas gdy tylko mija nas z naprzeciwka samochód. Staramy się jechać obok siebie tak aby żonka mogła się nieco za mną schować przed kamykami grysu. Na miejsce lądujemy tuż po 19:00, na polu jest grupa kajakarzy, więc rozbijamy się z drugiej strony w zacisznym miejscu przy wiacie.

Bory Tucholskie - Dzień 1

Środa, 30 lipca 2014 · Komentarze(1)
Bydgoszcz PKP -> Chojnice - Charzykowy - Funka - Małe Swornegacie - Chociński Młyn - Swornegacie - Płęsno

Sakwowy wypad w Bory z żonsią ;-)
Po dojeździe PKP do Chojnic udajemy się na obiad do miejscowej "Papudajnii" zupa + drugie za 9,99 ;).
Z Chojnic kręcimy przez Charzykowy na północ w kierunku Płęsna, gdzie planujemy zanocować na Agrokempingu.

Kaszubska Marszruta szybko nas zniechęca i zjeżdżamy na asfalt. Pomimo braku zakazu jazdy kierowcy "nauczyciele" trąbią na nas, uspokajam żonsię, aby przyjąć postawę "mam wyje..ne" i spokojnie jechać. Całą trasę jest upalnie ponad 30oC upał męczy i dokucza ból głowy, który nasila się przy każdym podjeździe. Podziwiając widoki docieramy do Swornegacie, gdzie robimy zakupy na wieczór i leśną piaszczystą drogą przebijamy się do Agrokempingu na nocleg. Biria obuta w 29x2.10 świetnie daje radę mimo sporego bagażu z tyłu, żonkowe 28x1.60 radzą sobie zdecydowanie gorzej, jednak to tylko 2km i szybko docieramy na miejsce.