Wpisy archiwalne w kategorii

200 i więcej

Dystans całkowity:2274.74 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:95:46
Średnia prędkość:23.75 km/h
Maksymalna prędkość:62.50 km/h
Suma kalorii:39890 kcal
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:227.47 km i 9h 34m
Więcej statystyk

Krajeński przegląd nawierzchni i krajobrazów.

Sobota, 1 kwietnia 2017 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Była setka czas na 2 setkę. Cel objazd Krajeńskiego PK.


Próg wodny, rz. Orla most w miejscowości Wyrza.


Pierwszy skrót, nieoczekiwanie kończy się asfalt. Prowadzi Jarek aka slim-gravel-rider on 23mm :)

Szuter zmienia się w odcinek wyłożony płytami Jumbo.

Na koniec obowiązkowa sekcja brukowa (w końcu jutro Ronde van Vlaanderen).
Jarek na 23mm robi przegląd nawierzchni :).

Sponsor tematyczny dzisiejszego wyjazdu.

Zagranica - raz.

Ponownie gravel.

Pałac w Sypniewie obecnie Hotel. Przystajemy na popas.

Park Pałacowy

Dolina Łobzonki - obszar Natura 2000

Przyjemne leśne odcinki w pobliżu rezerwatu "Dęby Krajeńskie". Jarek wspomina coś o słabej nawierzchni, że niby trzęsie, lecz ja nie wiem o co chodzi :))). Opony 35c i ciśnienie 4,8bar(70psi) skutecznie mnie izoluje od tych 'szosowych przyjemności'.

Rezerwat Buczyna obfituje w buki. Pierwszy raz w tym roki "na krótko".

Zagranica - dwa ;).

W pobliżu Kamienia Krajeńskiego robi się w końcu bardziej Krajobrazowo.

Podstój pod Dino i uzupełnienie zapasów wody.

Skrót przez Kamień K. skutkuje ponownie nieoczekiwanym szutrem. Jarek kolejne szutrowe odcinki pokonuje z coraz mniejszą trwogą o opony 23mm.

Skręt na Obkas, najpierw trylinka, później niby lepiej bo beton, ale po chwili ...

Ponownie nieoczekiwany szuter, 23mm miejscami się zakopują, ale slim-gravel-rider dzielnie prze do przodu.

Odcinek przez Zalesie (bywałem już tutaj w drodze do Chojnic) obfituje w walory krajobrazowe.

W Morzewcu żegnamy się, ze słońcem, które towarzyszyło nam cały dzień.

Jarek, jak zawsze dziękuję Ci za dobre towarzystwo.

Piła

Wtorek, 5 kwietnia 2016 · Komentarze(5)
Bydgoszcz - Nakło - Anieliny - Łodzia - Samostrzel - Osiek - Białośliwie - Miasteczko Kraj. - Kaczory - Piła - powrót tak samo.

Piękna pogoda i nocka w pracy sprawiły, że mogłem cały dzień przesiedzieć na siodełku. Idealne warunki, prawie bezwietrznie.
Do Piły miałem jechać z lekkim wiatrem w plecy, popołudniu wiatr miał się odwrócić i wiać lekko z boku. Na całej trasie wiatr ani chwilę nie przeszkadzał. Jechało się wyśmienicie.


Pierwszy raz z saddlebagiem. Sprawdził się idealnie.


Dwór w Samostrzelu.


Wielkopolska wita.


Dwór w Dąbkach.


Przed Osiekiem, pagórki otaczające dolinę rz. Łobzonki.



Skansen etnograficzny w Osieku.


Ktoś też tutaj niedawno był.


Białośliwie kiedyś Niemieckie ...



Świadectwo dają napisy ukryte przez ponad 70 lat pod kolejnymi warstwami farby.



600-ka, sezonowa atrakcja turystyczna.


Dwór w Brzostowie, obecnie technikum rolnicze.


Bezkresne łąki Pradoliny Toruńsko-Eberswaldzkiej.


Szachulec w Miasteczku Krajeńskim.


Jedno z nielicznych, które się udało.


Cel osiągnięty.


Food-stop w drodze powrotej.

Kruszwica

Piątek, 5 września 2014 · Komentarze(6)
Bydgoszcz - Kruszwica - Bydgoszcz

Od dobrych paru lat się tam wybierałem i zawsze było jakoś nie po drodze.
Miałem apetyt na 200km, spojrzałem na mapę i od razu wiedziałem ... HA! Kruszwica!

Trasa TAM przez Chrośną z powrotem przez Łabiszyn.
Od Inowrocławia do Kruszwicy jazda wśród kujawskich pól pod w-morde-wind, za to powrót z wiatrem zdecydowanie przyjemniejszy.


Jest i Mysia Wieża.


Jezioro Gopło.







A tutaj Fail, miał być asfalt a jest jak był żwir.


Groß Born

Piątek, 11 lipca 2014 · Komentarze(5)
Bydgoszcz  Nakło - Olszewka - Witosław - Dębno - Topola - Łobżenica - Złotów - Jastrowie - Brzeźnica - Kłomino - Nadarzyce - Borne Sulinowo - Jastrowie - Złotów - Więcbork - Mrocza - Wojnowo - Bydgoszcz

Wyjechałem wcześnie rano 4:44 byłem już w trasie, było już jasno, ale słońce dopiero wychylało się zza horyzontu. W planie odwiedzenie dwóch miejsc: Kłomino - opuszczonego miasteczka w środku lasu, gdzie stacjonowały wojska radzieckie, oraz Bornego Sulinowa, stworzonego przez Niemców miasta na potrzeby wojskowe, po wojnie przejętego rzez sowietów i niedostępnego aż do 1992r.
Cała trasa to walka z bocznym wiatrem. W Złotowie wszędzie zakazy ruchu rowerów i konieczność jazdy ścieżko-chodnikiem z kostki i skakanie po krawężnikach. Przed Jastrowiem zakaz ruchu rowerów i szutrowa ścieżka w lesie, tego już za wiele łamie zakaz i jadę szosą. Kierowcy chyba wyrozumiali, bo nikt nie trąbi.
W Kłominie wiekszość bloków już wyburzona, zostały 3 opuszczone oraz jeden właśnie adaptowany na potrzeby mieszkalne i niższy budynek zajęty przez nadleśnictwo. W opuszczonych blokach wyburzono schody na klatkach, zapewne aby ciekawscy nie zapuszczali się na wyższe kondygnacje (szkoda!).
W Bornym Sulinowie widać, doskonale która część byłą niemiecka, a która radziecka. Niemieckie budynki 2 piętrowe ze spadzistymi dachami, radzieckie to typowe bloki typu "Leningrad". Największe wrażenie robi zrujnowane kasyno oficerskie, otwarte i dostępne.
Wracając przez Mroczę zauważyłem, prawie ukończoną obwodnicę. Na rondach dojazdowych wokół pseudo-ścieżka i zakaz wyjazdy na rondo - tragedia!
Od Trzemiętowa do Bydgoszczy przez Wojnowo całkiem legalnie ignoruję ścieżkę z lewej strony, gdzie leży pełno ostrych kamieni (brak zakazu, ścieżka z lewej, a obowiązują jedynie znaki postawione z prawej strony) oczywiście znajduje się trzech kierowców "nauczycieli" którzy trąbiąc machają coś nerwowo rękami ;-), popełniając wykroczenie nieuzasadnionego użycia sygnału dźwiękowego.
20:40 byłem w domu.

FOTY

Bydgoszcz -Dębki

Piątek, 27 września 2013 · Komentarze(5)
Kategoria 200 i więcej
Bydgoszcz - Tryszczyn - Mąkowarsko - Tuchola - Fojutowo - Czersk - Wiele - Wdzydze Tuch. - Stara Kiszewa - Kościerzyna - Stezyca - Miechucino - Strzepcz - Luzino - Zelewo - Rybno - Opalino - Żarnowiec - Dębki

Wjeżdżam z samego rana przed godziną 7:00 wiedząc, że czeka mnie cały dzień jazdy. Za rogatkami miasta kieruję się DK25 na Mąkowarsko i dalej na Tucholę. Im dalej od Bydgoszczy tym mniejszy ruch. Z Tucholi jadę na Czersk i tutaj wjeżdżam w przepiękne Bory Tucholskie. Po drodze krótko odbijam 3km do Fojutowa zobaczyć słynny akwedukt, który szczerze mówiąc nie zrobił na mnie dużego wrażenia.
Dalej przejeżdżam Wdzydzki Park Krajobrazowy - kolejne piękne tereny leśne nad jeziorem.
W Kościerzynie zatrzymuję się na rynku w barze mlecznym, gdzie za całe 15,25 jem solidny obiad (2schabowe, ziemniaki, surówka i napój) po 30 mim dalej jestem w trasie zmierzając do Kaszubskiego Parku Krajobrazowego.
Kaszuby okazują się być nie mniej garbate niż Mazury, dzięki czemu każdy podjazd nagrodzony jest przepięknym widokiem oraz szybkim zjazdem.

Na miejsce dojeżdżam tuż po zmroku około 19:30.

Generalnie cała trasa już od wyjazdu z Bydgoszczy to niestające wspinaczki i zjazdy które nie odpuszczają aż do Żarnowca.
Trasa bardzo przyjemna krajobrazowo. Odnośnie nawierzchni to poza słabym kawałkiem z Czerska do Kościerzyny reszta to bardzo dobrej jakości asfalty.

BB Tour - Bydgoszcz - Bałtyk

Sobota, 18 maja 2013 · Komentarze(6)
Od ponad roku chodził mi po głowie pomysł wypadu nad morze w 1 dzień.
Jako, że sprzęt biwakowy leży już zakupiony to postanowiłem go przetestować przed wyprawą wybrzeżem.
Cel - Stegna z dwóch powodów, bo najbliżej i nigdy nie byłem nad morzem z tej strony wybrzeża.
Wyruszam przed 10:00 trochę późno, lecę dobrze znaną mi trasą do Dobrcza i dalej do Pruszcza, od tej pory jadę nieznanymi mi trasami. Bardzo urokliwie jedzie mi się do Drzycimia, z którego wyjeżdżając, orientuje się, że pomyliłem trasę. Przystaje na chwilę sprawdzam mapę GPS i faktycznie trzeba zawrócić. Zjeżdżam przy okazji na sik-stop po chwili ruszam i słyszę coś obciera w tylnym kole, zatrzymuję się i oczom nie wierzę. Pękł boczny kord opony, przez który wyjrzała dętka w postaci wielkiego bąbla. Chcę szybko spuścić powietrze, aby uratować dętkę, ale gdy tylko złapałem za zawór i ta strzela. Myślę sobie że to koniec wycieczki pierwsza myśl, żeby wezwać "wóz techniczny", który zabierze mnie do domu. Ale przychodzi druga myśl, jest sobota, jeszcze wcześnie może jest w Drzycimiu jakiś sklep rowerowy? Wracam z buta do Drzycimia, widząc kogoś na posesji pytam, czy wie czy jest sklep rowerowy? Okazuje się, że jest, uff jest szansa. Docieram do centrum miasteczka, jest przed 13:00, pytam o sklep rowerowy słyszę, że rowerów to nie ma, ale części są w przemysłowym, który właśnie minąłem. Podchodzę pod drzwi sobota czynne do 12:00 zamknięte. Rozglądam się i widzę na drzwiach jest tabliczka z tel. do właściciela dzwonie ... serce bije szybciej ... odbiera miła Pani, tłumaczę, że jestem rowerowym turystą, że pękła mi opona i utknąłem w Drzycimiu i pytam czy może mają opony. Okazuje się, że mają i że za chwilę podjedzie mąż-właściciel. Po 10 min podjeżdża miły Pan i otwiera sklep oraz pyta o rozmiar, wychodzi z oponą inkasuje 24zł, moje szczęście nie zna granic. Żegnam miłego Pana dziękując mu ze wszech miar.
Składam koło i śmigam dalej w drogę.
Tydzień temu założyłem błotniki i zmieniłem opony na węższe 28x1.40, które nabyłem razem z zimówką i w której przełożyłem opony na zimowe kolcowane, a te wisiały na gwoździu. Widocznie musiały mieć już swoje lata. Dobrze, że stało się to teraz a nie na dłuższym wyjeździe.

Osie i złamana oś © alex


W Osiu zatrzymuję złapać oddech i ochłonąć z wrażeń, posilam się i dalej w drogę.
Za Osiem w kierunku Łubów spodziewam się schronienia od palącego słońca na leśnym odcinku drogi. Widzę znak "Uwaga zmiana nawierzchni" i już mnie to martwi, złe przeczucia się spełniają w postaci najgorszego rodzaju ostrego bruku. Telepie mną na maxa, szukam kawałka równego to z prawej to z lewej ale gdzie bym nie jechał zjeżdżając z bruku tonę w piachu.

Bruk na odcinku Osie-Łuby © alex


Dojeżdżam do granicy województwa i przychodzi wybawienie, asfalt!
Kiepskiej jakości, ale i po tych blisko 10 km wydaje się gładki jak stół.
Cisnę dalej, bo już czuję, że z czasem jest nie najlepiej. Przystaje w sklepie uzupełniam wodę, posilam się i dalej. Przez Skórcz w kierunku Tczewa. Za sobą widzę nadciągające ciemne chmury wiem, że ulewa mnie nie ominie. Przejeżdżam przez Tczew i wspaniały most przez Wisłę (zamknięty dla ruchu).

Most w Tczewie © alex


Zjeżdżam z mostu i już wiem, że ulewa wisi w powietrzu. W Lisewie Malborskim uzupełniam w sklepie wodę, na przeciw jest wiata autobusowa przestronna duża murowana. Chowam się przed burzą. Po 15 min oglądam odchodzące chmury, znacznie się ochłodziło i zrobiło się dużo przyjemniej. Ostatnie 45 km to jazda na granicy burzy co chwilę wjeżdżam w strefę deszczu, zwalniam i deszcz mija i tak w kółko. W Trępnowach widzę skutki nawałnicy. Połamane konary drzew, które miejscowi usuwają pilarkami i od razu ładują jako drewno opałowe na przyczepki. Zapada zmierzch i robi się ciemno, od dłuższego czasu jadę z zamontowanymi światłami. Przed samą Stegną dopada mnie ulewa jadę kilka km w deszczu i chowam się pod parasolami przy jakieś restauracji. Już tutaj urządzam sobie kolację z tego co pozostał jeszcze w sakwie. Po 10-15 minutach jest już po deszczu. Ruszam dalej wjeżdżam do centrum i kieruję się w kierunku Campingu. Zauważam otarty sklep (jest już prawie 22:00) dokupuję wodę coś do jedzenia i piwo na dobry sen.
Znajduję kamping i dokręcam jeszcze do równych 200km.
Melduje się na kampingu, szukam miejsca rozbijam namiot wypakowuję i idę pod wymarzony prysznic. Idę przywitać się z morzem w którego towarzystwie raczę się złocistym trunkiem. Wracam i kładę się spać. Ponieważ kamping jest prawie przy samym morzu zasypiając słyszę szum fal.

Rowerowy weekend 2012 DAY3 - WAY BACK HOME

Niedziela, 22 lipca 2012 · Komentarze(4)
Stargard Szczeciński - Rzeplino - Piasecznik - Choszczno - Drawno - Niemieńsko - Krępa Krajeńska - Tuczno - Rusinowo - Gostomia - Piła - Kaczory - Miasteczko Krajeńśkie - Bałośliwie - Osiek nad Notecią - Żelazno - Bnin - Samostrzel - Łodzia - Nakło nad Notecią - Bydgoszcz

Powrót do domu. W planie mam dojazd do Piły i jeśli samopoczucie i kondycja pozwoli dalszą jazdę w kierunku Bydgoszczy. Między Piłą a Bydgoszczą moja trasa prowadzi w sąsiedztwie linii kolejowej, więc w każdej chwili będę mógł zjechać na stację.
Wyruszam przed 8.00 zaraz po śniadaniu, ze względu na towarzyszące mi bóle głowy na długich trasach postanawiam dziś zmienić nieco sposób żywienia na trasie. Aby wykluczyć, że bóle głowy są spowodowane brakami żywieniowymi, nastawiam się na produkty dobrze i szybko przyswajalne. Na śniadanie duża miska musli z mlekiem, banan i napój multiwitaminowy z minerałami (magnez, sód, potas) rozpuszczony z tabletki musującej. Na trasę zabieram musli wymieszane z jogurtem 330ml kanapki z serem i wędliną wodę i suche musli do tego tabletki rozpuszczalne - witaminy z minerałami. Zaraz po wyjeździe czuje na tyłku km-y z ubiegłych dwóch dni, na dodatek fatalny asfalt tuż za Stargardem powoduje, że każdą nierówność odczuwam na siodełku ze zwielokrotnioną siłą. Rozkręcam się na dobre po jakiś 20 km i spokojnie jadę aż do Drawna gdzie na 50km robię pierwszy postój na kanapkę i dwa banany, rozpuszczam tabletkę, aby dostarczyć niezbędnych minerałów.

Postój nad Drawą © alex

Ruszam dalej, kolejne km-y mijają wiatr delikatny z kierunku północny-zachód w ogóle mi nie przeszkadza, a czasami pomaga. Dobrze już znanymi mi drogami docieram do Tuczna, gdzie robię kolejny postój 30 min i posilam się musli z jogurtem. Chwile odpoczywam na ławeczce przy Zamku i ruszam dalej. Kondycja dopisuje chodź odzywa się stłuczone kolano uniemożliwiając mi na resztę trasy podjazdy na stojąco. W Rusinowie szybkie lody w przydrożnym sklepie i dalej w drogę. Pokonuję kolejne podjazdy przed Piłą mieląc na siedząco i docieram pod dworzec. Krótki postój na kanapkę i banany + tableta i decyzja, że ruszam dalej w drogę nie mając pewności na ile bolące kolano pozwoli mi jeszcze pojechać. Póki co jest OK, głowa w porządku jedna dolegliwość to kolano no i bolący tyłek. Kolejne km-y to również dobrze mi znane nadnotecie z przepięknymi krajobrazami, łąki ciągną się nieskończenie aż po sam horyzont. Uwielbiam te okolice.
Jadę dalej mijam kolejne miejscowości kondycja cały czas OK a w nogach jest moc. Podczas jazdy po równym jak stół asfalcie słyszę charakterystyczny brzdęk spoglądam na tylne koło i widzę, że pękła szprycha. W Osieku przystaje na 10 min, kupuję czekoladę mleczną, którą konsumuję niemal w całości i przegryzam suchym musli popijając wodą.
200km wybija na liczniku zakładałem, że cała trasa wyniesie jakieś 230km jednak już wiem, że będzie trochę dalej niż sądziłem. Mijam Samostrzel i zjeżdżam na szutrowy odcinek do Łodzi (Łodzia) tutaj kawałek asfaltu przez Anieliny i znowu szuter i czasami kopny piach aż do oczyszczalni w Bielawach pod Nakłem. Przejeżdżam przez Nakło i dalej przez Potulice rozkręcam się do 25-28km/h, aby zdążyć przed zmrokiem do domu. Tyłek daje o sobie znać na tyle, że za każdym razem jak podnoszę się z siodła czuje się jakbym trafił do raju :-).
Do Bydgoszczy docieram około 21.00 i zaskakuje mnie dobre samopoczucie. Mam nadzieję, że ta trasa pomogła mi poznać na tyle swój organizm, aby wiedzieć na przyszłość jak się żywić podczas długich wyjazdów.

PODSUMOWANIE:
3 dni i ponad 500km na siodełku, coś czuję ze wcześniej jak we środę nie usiądę na rower ;-)

Od świtu do zmroku.

Środa, 2 maja 2012 · Komentarze(7)
Bydgoszcz - Nakło - Kcynia - Wągrowiec - Białośliwie - Krajenka - Złotów - Więcbork - Mrocza - Byszewo - Szczutki- Bydgoszcz

Obagażnikowany Spec © alex


Całodzienny wyjazd i rekord trasy jednego dnia.
Wyjeżdżam przed 8.00 jeszcze przed opuszczeniem Bydgoszczy zajeżdżam do biedronki po batoniki musli i banany. Przez Białe Błota i obwodnice kieruje się na Nakło, na plecach czuje lekki wiaterek, który sprzyja mi aż do Wągrowca.
Przelatuje przed Kcynię, gdzie miałem okazję gościć w ubiegły piątek i dojeżdżam do Wągrowca zatrzymuję się w Lidlu na małe zakupy (woda, drożdżówka, bułki, i kabanosy) szukam rynku, ale motam się i po napotkaniu drogowskazu na Chodzież decyduje na dalszą jazdę w kierunku Noteci. Za rogatkami miasta zaczyna się fatalny asfalt, lawiruję między dziurami przed dobre 10km. Docieram do Szamocina tutaj robię pierwszy kilkunastu-minutowy postój i wypijam jogurt z dodatkiem musli.
Kościól w Szamocinie © alex


Dalsza trasa to urokliwe Nadnotecie z rozległymi jak okiem sięgnął łąkami.

Piękne Nadnotecie - widok z mostu pod Białośliwiem © alex


Idealna szosa w idealnej scenerii © alex


Przejeżdżam przez Białośliwie, gdzie napotykam pierwszy od kilkudziesięciu km podjazd i wjeżdżam na usianą sadami Krajnę. Drzewa owocowe pięknie kwitną, co daje wrażenie ze ta pora roku jest wprost idealna na wycieczkę w te miejsca.
Robi się trochę pagórkowato i docieram jak mi się wydaje do stolicy Krajny, czyli Krajenki tutaj robię dłuższy postój na posiłek i lody w które zaopatruję się w miejscowej biedronce.
Krajenka plac centralny z kościołem © alex


Ruszam dalej na północ i szybko dojeżdżam do Złotowa, gdzie miałem nadzieje na zobaczenie centrum, ale skutecznie zniechęca mnie znak zakazu jazdy rowerem i marnej jakości ciąg pieszo-rowerowy obok, odpuszczam sobie to mało przyjazne rowerzystom miasto i jadę dalej na Więcbork. Jadę wśród lasów, po prawej stronie widząc nieczynna linie kolejową, gdzieniegdzie między szynami wyrosły już spore drzewa. W Sypniewie zaglądam na chwilkę do Pałacyku, fotka i dalej w drogę.
Pałacyk w Sypniewie © alex


Wybija 200km i zaczyna robić się ciężko. Dojeżdżając do do Więcborka kończy się las i zaczyna dawać się we znaki czołowy wiatr. Na rogatkach miasta wjeżdżam na stację gdzie uzupełniam wodę i kupuje izotonik Powerrade, bo już nie mogę dalej zdzierżyć smaku Isostara z tabletek. Chwilkę siadam na ławce dokańczam bułkę i ostatnie kabanosy oraz poprawiam ostatnim bananem. Zbieram się i jadę dalej na Mroczę, gdzie szybko docieram. Dalej to już dobrze znane mi tereny.
Jest jeszcze trochę czasu do zmroku, więc zamiast na Wojnowo kieruję się na Byszewo, co okazuje się nie do końca dobrą decyzją. Nie dość, że męczy mnie czołowy wiatr to jeszcze zaczyna się seria podjazdów, wlokę się niemiłosiernie czasami po 15km/h. W Salnie odbijam zgodnie z R1 na Szczutki i w końcu wiatr znowu staje się moim sprzymierzeńcem, po drodze zaskakuje mnie szutrowy odcinek, ale jest na tyle twardy, że przejeżdżam bez problemu i zakopywania się, jedynie w obawie aby nie złapać kapcia. Uff udało się.
W Szczutkach zaczyna zmierzchać, więc przed wjechaniem na DK25 zakładam tylna lampkę i chowam okulary (nie wziąłem bezbarwnych szkieł). Dalej z wiatrem w plecy szybko docieram do Bydgoszczy, jeszcze ostatni podjazd pod Nasypową i jestem w domu, gdzie żonsia przywitała mnie pyszną kolacją.

Podsumowanie:
Pierwsze 200km można powiedzieć spokojne bez objawów zmęczenia, jednak od Więcborka nasilał się ból głowy, z czym ciągle nie umiem sobie do końca poradzić w długich trasach. Niby nawodnienie i żywienie ok, a jednak czegoś musi brakować.


Ślad niepełen - włączyłem zapisywanie dopiero za obwodnicą, a przed Bydgoszczą wyładował się tel.

1st 200 made in PL :)

Czwartek, 28 kwietnia 2011 · Komentarze(3)
Dzis na polnoc.
Bydzia - Ostromecko - Czarze - Starogrod - Chelmno - Grudziadz - Grupa - Jezewo - Swiecie - Gruczno - Kozielec - Wloki - Borowno - Nekla - Niemcz - Bydgoszcz
Do Grudziadza pod wiatr, powrot juz z wiatrem. Miedzy Grupa a Jezewem niby droga wojewodzka a okolo 8km ma nawierzchnie zwirowo-piaszczysta takze spacerek przez las byl :)

Cambridge

Niedziela, 13 czerwca 2010 · Komentarze(3)
London -> Cambridge -> London.
Bardzo dobrze się jechało do Cambridge, dojechałem w 3h40min. Niestety powrót pod ostry wiatr, wiejący idealnie z południowego kierunku, tak więc czas ponad 4h. Wiatr masakryczny, na otwartych przestrzeniach wiadomo, że wieje, ale wiało nawet w miasteczkach i już w samym Londynie między zabudowaniami. Ogólnie praktycznie cały powrót na dolnym uchwycie, z brodą prawie na mostku. Mimo wszystko wycieczka udana ;-)

Cambridge © alex


Wyłowiony z rzeki. © alex


A to cudo stało przy zejściu nad kanał, jak widać musiało zostać wyłowione ;-)

Więcej zdjęć