Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2016

Dystans całkowity:769.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:26:28
Średnia prędkość:25.38 km/h
Maksymalna prędkość:53.46 km/h
Suma kalorii:4034 kcal
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:38.45 km i 2h 12m
Więcej statystyk

Kaszebe runda 2016

Niedziela, 29 maja 2016 · Komentarze(2)
Kategoria Maratony
Uczestnicy
Kaszebe Runda 2016

Mój drugi start w maratonie, ponownie w Kaszebe Runda na najdłuższym dystansie.
Jestem na miejscu chwilę po 6:00 rano, biuro zawodów jeszcze się organizuje.
6:15 odbieram pakiet startowy i ide na parking przygotować się do startu.
Po kwadransie dojeżdża Jarek i przywozi Syliwię jako niespodziankę dla Keto i Łukasza juniora.
Witamy się i przed siódmą ustawiamy w drugiej grupie startowej.
Startuje pierwsza grupa, obsługa notuje nasze numery i statruje nasza grupa.
Przez Kościerznę spokojnie, do rogatek jedziemy jedną grupą, na pierwszych zmarszczkach dokonuje się pierwsza selekcja i grupa dzieli się. Łukasz wystrzeliwuje do przodu, Jarek zostaje z grupką z tyłu, ja zostaje w środkowej z Keto. Jedziemy tak do Borska na pierwszy buftet, gdzie serwują jajecznicę na maśle, naleśniki, kawę oraz ciasto drożdżowe z owocami. Keto odpuszcza bufet i leci dalej, ja zjeżdzam, po chwili dojeżdza Jarek.
Posilamy się, chwilę rozmawiamy i ruszamy w dalszą trasę we dwóch. W takim dwuosobowym składzie przejedziemy praktycznie całą resztę maratonu.
Kolejny bufet w Leśnie odpuszczamy jadąc dalej i rozmawiając po drodze. Utrzymujemy tempo w okolicy 30km/h. Zatrzymujemy się w Lasce na kawie i cieście. Po krótkim postoju posileni ruszamy w dalszą drogę przez Asmus, Drzewicz i Swornegacie.
Po odbiciu na północ w kierunku Bytowa formuje się kilkuosobowa grupka i dotychczasowe tempo wzrasta. Dobra kolarska robota, wymieniamy się na zmianach. W pewnym momencie orientuję się zostało nas tylko dwóch, a Jarek został z tyłu. Odpuszczam gościa z którym wymienialiśmy się na zmianach i zwalniam tempo, aby Jarek doszedł abyśmy razem zjechali na buftet z ciepłym posiłkiem.
Na bufecie podobnie jak w poprzednim roku do wyboru ryż z kurczakiem lub warzywami.
Zjadamy swoje porcje, toaleta i zbieramy się w dalszą drogę. O 11:22 SMS od Sylwii, że KETO wysłał wiadomość o 10:27 że jest na obiedzie i że jadą z Łukaszem osobno. Wychodzi na to, że Keto jest niecałą godzinę przed nami, Łukasz jeszcze dalej. Pocisneli koksy. :-)
Dalsza część trasy to coraz więcej coraz dłuższych podjazdów. Robi się coraz cieplej, licznik pokazuje już 28oC, słońce pali w kark, zapasu wody w bidonach wyczerpują się, a przed nami wymagające podjazdy przed i za Studzienicami. Po odbiciu na wschód boczny wiatr zmienia się na czołowy. Ponownie dobra kolarskia robota na zmianach, jednak u mnie pojawiają się pierwsze kryzysy, stopy bolą, kręci się cieżko i Jarek wiedzie prym na prowadzeniu.
Kolejny bufet w Półcznie tutaj pączki, lemoniada, kawa, lody. Spotykam kolegów z pracy z dystansu 125km, witamy się, chwilę rozmawiamy. Dopijam kawę gdy widzę, że chłopaki ruszają na trasę. Zachęcam Jarka, aby również ruszyć, bo będzie szansa pojechać w większej grupce. Zanim się zebraliśmy chłopaki odjechali, wyrwałęm do przodu, Jarek trochę został, pomysłałęm że zanim zformujemy grupę Jarek spokojnie dojedzie. Jak się okazało chlopaki nie wykazali chęci, na jazdę grupą, a mnie na ostatnich kilometrach ta pogoń kosztować będzie poważny kryzys.
Zostajemy ponownie z Jarkiem sami, jedziemy rozmawiając, co z mojej strony ogranicza się raczej do krótkch odpowiedzi. Na jednym z pojazdów Jarek mi odchodzi, czuję, że jak teraz puszczę mu koło to już nie dojdę go.
Zaciskam zęby i ręce na klamkach, staję w pedałach, oczy zachodzą mi mgłą, ból głowy powodowany zmęczeniem nasila się. Z oddali widzę tylko Jarka koło, które jest na tą chwilę jedynym moim celem, nic innego nie jest ważne, tylko dojechać. Udaje mi się dość chyba na zjeździe, zupełnie nie pamiętam kiedy i w którym miejscu.
Zaczynam niecierpliwie przełączać licznik między kadencją i przjechanymi kilometrami, aby ocenic ile jeszcze do końca? W nogach już 168km (nie licząć dojazdu) czyl niecałe 30km do mety. Mam już wyraźnie dość, wychodzą braki formy spowodowane częstymi wyjazdami służbowymi i zdecydowanie mniejszą ilościa wykręconych kilometrów w ostatnich miesiącach. Na ostatnich kilometrach nieco wracają siły, ostatni podjazd pod wiadukt kolejowy w Kościerzynie, odwracam się i widzę, że Jarek trochę został, zwalniam aby doszedl, pracowaliśmy razem całą trase, więc i wjazd na metę musi być razem.

META - czas 7h 30m 03s - 30 min słabiej niż rok temu, forma sporo słabsza jak i prawie cała trasa przejechana w duecie niż w kilkuosobowej grupie.
Dojazd na Rynek, dekoracja i buziak od moich dziewczyn, które czekały na mnie na mecie. Dziękuje wam bardzo, że byłyście ze mną.
Specjalne podziękowanie dla Sylwii za doping SMSowy.
Wielkie dzięki dla Jarka za dobre zmiany, dyktowanie tempa i motywowanie.
Za rok mam nadzieję powtórzymy - Kaszebe jednak uzależnia.

Kaszebe dojazd

Niedziela, 29 maja 2016 · Komentarze(1)
Kategoria Maratony
Kolano - Wieżyca - Kościerzyna

Wjazd chwilę po 5:00 rano. Odbiór pakietu startowego i przygotowanie do startu.

2W

Poniedziałek, 23 maja 2016 · Komentarze(0)
Kategoria Do pracy
Mokro, mokro, mokro. Dawno już tak nie przemokłem.
Po południu trochę się przejaśniło więc powrót już na sucho.

Do ujścia Renu

Niedziela, 22 maja 2016 · Komentarze(2)
Kategoria Wycieczka
Pogoda nieco się skisiła więc dziś krócej LF1 w przeciwną stronę na południowy zachód do ujścia Renu.
Analizując zdjęcia radarowe udało mi się trafić w okienko pogodowe. Chwilkę po powrocie rozpadało się.

Rafinerie w okolicy Europortu.



Mokro ...

Swój bieg zaczyna tutaj rowerowy szklak wdłuż Renu EuroVelo 15.

Sakwiarze w trasie.

Scheveningen Strand.

Cycling in the Netherlands - Amsterdam

Sobota, 21 maja 2016 · Komentarze(1)
Kategoria 100-150, Wycieczka
Den Haag - LF1 - Haarlem - Amsterdam - Hoopfdorf - Katwijk - Den Haag

Plan na dziś był prosty - wizyta w Amsterdamie. Ruszam z Hagi poznaną już w czwartek wspaniałą interwałową ścieżka między wydmami którędy wiedzie LF1 Noordzeeroute. Przyjemne interwały zachęcają do sprawnego ciśnięcia na pedały, gładki asfalt oraz sporo zakrętów jak i mocne tempo skutkują dobrą dawką endorfin.
Tuż przez Haarlemem gubię oznakowania LF1, lecz nie stanowi to żadnego problemu, gdyż wszystkie skrzyżowania oznaczone są drogowskazami kierunkowymi z odległościami do głównych miast, więc nawigacja nie sprawia mi najmniejszego problemu, praktycznie w ogóle nie muszę zaglądać do mapy.

Ścieżka dosłownie kluczy między wydmami.
Czasami oddala się nieco bardziej.


Haarlem


Grote of Sint-Bavokerk


Wiatraków używało się tutaj do pompowania wody.


Amsterdam coraz bliżej.


Cel osiągnięty.


Most zwodzony na jednym z kanałów.



Piękny dworzec centralny.


Basiliek van de H. Nicolaas


Piękne kamienice.


Koninklijk Paleis Amsterdam



Plac Dam - serce Amsterdamu.


Centrum Amsterdamu to niezliczone ilości kanałów, na mapie wyglądających jak pajęcza sieć.

Ruch statków wycieczkowych odbywa się cały czas.




Rijksmuseum

Centrum jest na tyle tłoczne, że poruszanie się nawet na 2 kołach jest nieco problematyczne. Szybko męczą mnie wszechobecne tłumy, więc postanawiam wracać.

Popołudniowy chillout po holendersku.


Już w samym Amsterdamie pojawiają się drogowskazy z kierunkiem do Hagi, więc nawigacja jest dziecinnie prosta.


Domy na wodzie.


Lotnisko Amsterdam Schiphol.


Można również zbierać gminy :-)



Chwila relaksu na plaży w Katwijk przy Amstel Beer.

LF1 Noordzeeroute/North Sea Route

Czwartek, 19 maja 2016 · Komentarze(2)
Kategoria Przejażdżka
Den Haag - Nordwijk an Zee - Den Haag

Paczucha dotarła do hotelu i w momencie mojego powrotu czekała na mnie w pokoju. Nadana we wtorek w czwartek przed południem była na miejscu.
Montaż przebiegł gładko i mogłem wyruszyć na pierwszą rundkę po okolicy. Niestety krótką, bo późno wróciłem z biura do hotelu, więc
miałem jedynie niecałe 2h do zmroku.
Pojechałem fragmentem LF1 wiodącej wzdłuż wybrzeża, będącej częścią EuroVelo 12 wokół Morza Północnego.
Sama trasa co tu dużo mówić, prawdziwa rowerowa autostrada. Wijąca się między wydmami przez co lekko interwałowa jak na płaską Holandię.

Trasa co jakiś czas przecina nadmorskie miejscowości.

Królestwo Niderlandów ma ciekawy system tras rowerowych.
Nie ma tutaj znakowanych szlaków rowerowych jak w Polsce, jedynymi znakowanymi trasami są długodystansowe trasy LF, natomiast sieć dróg ma oznaczone numerami jedynie skrzyżowania. Planując trasę należy planować przez jakie numery skrzyżowań zamierzamy jechać. Na każdym skrzyżowaniu jest oznaczony kierunek do następnych numerowanych skrzyżowań.

Niewątpliwym plusem takiego rozwiązania jest klarowność na trasie i brak nakładających się oznaczeń w przypadku przebiegania kilku szlaków na raz.
Na trasie sporo szosowców, co ciekawe sporo płci pięknej na  szosach.
Co do sprzętu to przeważały szosy, parę MTB oraz trochę wszechobecnych mieszczuchów.