Barbican - Bank - Tower Bridge - Westminster - Buckingham Palace - Hyde Park - Holland Park - Nothing Hill - Queensway - Regent Park - Regent Canal - Camden Town - Kings Cross - Angel - Old Street - Barbican.
Infrastruktura rowerowa w Londynie to po prostu marzenie, integracja ruchu rowerowego z samochodowym to jest strzał w 10. Bikelane'y oraz buslane'y, gdzie również dopuszczony jest ruch rowerowy, tworzą wymarzony system którym można szybko się przemieszczać, czyli to czego "bike commuter" potrzebuje. Bikelane'y występują czasami fragmentarycznie nie wszędzie, jednak kierowcy i rowerzyści są świadomi swojej obecności, bo tutaj rower traktuje się jako równoważny środek transportu, a nie jako fanaberie.
Kolejny już raz jestem w delegacji w Londynie, znowu kilka tygodni poza domem. Tym razem jednak zamiast codziennej jazdy metrem do pracy, będę miał przyjemność śmigać londyńskimi ulicami na nowo nabytym Specu. Już od dłuższego czasu szosówka chodziła mi po głowie. Tu jest większy rynek na rowery szosowe, więc są dużo tańsze (używane) niż w u nas, no i jest ;-)
Zazwyczaj jeżdżę bulwarami, jednak po ostatnich wylewach Brdy, nie ryzykowałem i poleciałem ulicami (Jagiellońska + Fordońśka) na Brdyujście. Musiało trochę wiać w plecy, bo na Fordońskiej miałem momentami nawet 40km/h.
Do Myśla standardowo ścieżką wzdłuż trasy W-Z następnie przez tory i lasem do Hipicznej. Podjazd pod górę koło Centrum Edukacji Ekologicznej i dalej przez Niemcz i Żołędowo ostro szosą do Borówna.
Do pracy, po pracy na zabiegi rehabilitacyjne(fonoforeza i krioterapia) i do domu. Podczas jazdy brak dolegliwości w postaci bólu, czy jakiegokolwiek dyskomfortu. Faktycznie mniej mi służy chodzenie niż jazda rowerem, po wieczornych zakupach z rodzinką w markecie, gdzie jeździliśmy z córcią wózkiem-samochodzikiem czułem po powrocie, że trochę za dużo się nachodziłem, bo noga zaczęła mnie pobolewać.
W sobotę w nocy skręciłem nogę w stawie skokowym. Zerwana torebka stawowa i murowany tydzień leżenia w domu. Na rower nie wsiądę wcześniej jak za minimum 3-4 tygodnie. Zakładając wariant optymistyczny.
W końcu we trójkę. Córcia miała pierwszą w życiu przejażdżkę w rowerowym foteliku. Wyraźnie była zadowolona, a tata wniebowzięty. Całą przejażdżkę oczywiście towarzyszył nam pouczający ton żonkowo-mamusinego głosu.
Rower to mój styl życia ;-)
Co mnie kręci:
- dynamiczna jazda gravelem po szosach i szutrach.
- techniczna jazda krętymi singlami w terenie 29er'em.
- turystyka rowerowa, czyli jazda z sakwami i biwakowanie na łonie natury.