Pierwsza tegoroczna ustawka z Jarmikiem i 1976Jazz-em. Jak na styczeń piękna słoneczna pogoda oraz mała wilgotność, czyli niezłe warunki do jazdy. Jak się okazało bardzo zdradliwe. Już za Bydgoszczą w kierunku na Strzelce Dolne w lesie, gdzie droga prowadzi lekko w dół, a następnie skręca w lewo wywracam się na lodzie, po 3 sek wywraca się w identyczny sposób Marcin, w momencie gdy słyszy moją wywrotkę i ogląda się do tyłu. Cały odcinek drogi pokryty jest warstwą lodu. Zamykający peleton Jarek na szczęście widząc co się dzieje unika wywrotki. Kolejne km-y upływają na rozmowach i zmianach na prowadzeniu, gdzie przez większość trasy niepodzielnie króluje Marcin. Dziś pierwszy raz jadę odcinkiem ze Strona przez Karczemkę do Pyszczyna. Bardzo fajny kawałek, na pewno będę zaglądał tu częściej. W Maksie rozdzielamy się, Marcin odbija na Bożenkowo (silna pokusa zaliczenia kolejnej styczniowej setki ;-) ) my kierujemy się do Bydgoszczy. Zjeżdżamy Myślęcinkiem głównym traktem spacerowo rowerowym i tutaj na wysokości nowego miasteczka ruchu proponuję Jarkowi leśny skrót, który prowadzi w okolice ul. Zaświat. W momencie gdy próbuję skręcić z asfaltu w leśny dukt rower wyjeżdża mi spod tyłka, a ja boleśnie ląduję 4 literami na asfalcie. Podobnie jak pod Strzelcami asfalt pokryty jest lodem. Szczęśliwie i tym razem poza paroma obiciami nic się nie stało. Przy Artyleryjskiej żegnam się z Jarkiem i ruszamy każdy w swoją stronę.
Jarek, Marcin, dzięki za wspólny wypad i do następnego razu.
Po południu z Jarkiem trochę nad Kanałem przez Myslecinek i Las Gdański. Mały przystanek pod Decathlonem i z powrotem. Całość trasy ścieżkowo-leśna więc było sporo czasu na pogadanie. Dzięki Jarku.
Na wspólne kręcenie ustawiam się razem z Jarkiem. Wyruszamy 7.30 z Myślęcinka. Plan jest taki, aby jak najwięcej jechać lasami chroniąc się tam przed zachodnim wiatrem. Generalnie wiatr daje nam się we znaki tylko na jednym odcinku między Niewieścinem a Dobrczem, właśnie tam jedziemy między polami na otwartym terenie. Dalej za Dobrczem chowamy się znowu w lesie. Zaliczamy tez jednego faila, chcieliśmy z Niewieścina przejechać przecinając DK5 do Suponina i tu zaskakuje nas niespodzianka, bo po kilku km kończy się asfalt ;-) Jarek, jak zawsze dzięki za wspólny wypad i pogaduchy podczas trasy.
Powitanie wiosny w doborowym towarzystwie Keto i Jarmika. Jak zwykle dziękuję za wspólna jazdę i dzięki dla Keto za poczęstunek ;-) W końcu dociagnałem do pierwszego tysia w tym roku.
Na wjazd ustawiam się wspólnie z Jarkiem. Wyjeżdżamy przed 10.00, cel - objechać Zalew Koronowski i zobaczyć pozostałości kopalni węgla brunatnego w Pile-Młyn. Pierwsza połowa trasy mija na pogawędkach i zanim się obejrzeliśmy mamy za sobą 60km. Docieramy do Piły-Młyn szukamy czarnego szlaku, na który szybko trafiamy. Oglądamy pozostałości kopalni "Montania" i posilamy się. Widać było, że miejsce świeżo przygotowane jako atrakcja turystyczna, bo tablice informacyjne dopiero co zostały wkopane. Chwilkę motamy się w lesie szukając czarnego szlaku ale trafiamy. Mieliśmy nadzieje, że napotkamy jeszcze jakieś budynki, ale gdy pytamy localsów okazuje się, że to co widzieliśmy, to wszystko. Jedziemy kawałek lasem dzielnie walcząc z piachem, są momenty że prowadzimy rowery, bo nie idzie jechać. Docieramy w końcu do szosy, którą jedziemy do Mąkowarska tutaj wizyta w sklepie - uzupełnienie wody i dalej ruszamy w las w kierunku Krówki i Sokola-Kuźnicy. W lesie znowu walczymy z luźną nawierzchnią, ale jest już lepiej bo tym razem cały czas jedziemy. Odbijamy jeszcze na punkt widokowy w Sokolu tutaj robimy kolejny food-point i po odpoczynku ruszamy w kierunku Bydgoszczy. Bardzo fajna wycieczka w świetnym towarzystwie. Jarek, dzięki za wspólny wypad.
Bydgoszcz - Myślęcinek - Niemcz - Żołędowo - Maksymilianowo - Bożenkowo - Szczutki - Mochle - Wojnowo - Sicienko - Teresin - Ślesin - Gorzeń - Potulice - Występ - Nakło nad Notecią - Paterek - Samoklęski Duże - Samoklęski Małe - Tur - Zamość - Białe Błota - Bydgoszcz
Wspólny wypad z Keto i Jarmikiem. Gdy wyruszamy po 9.00 jest jeszcze szaro i mglisto, jednak szybko się przejaśnia i od połowy trasy towarzyszy nam słońce. Momentami stwarzające wrażenie wczesnej wiosny. W wiosce Tur [czyżby jakaś analogia do Tour ;-)] stajemy pod sklepem gdzie się posilamy, a ja wyłudzam od Jarka ciepłą herbatę, muszę przyznać, że dawno mi tak żadna herbata nie smakowała. Jazda w tak doborowym towarzystwie potwierdza pewne porzekadło, że lepszą od jazdy rowerem jest tylko jazda rowerem w towarzystwie. Dzięki za wspólny wypad i czekam na więcej.
Rower to mój styl życia ;-)
Co mnie kręci:
- dynamiczna jazda gravelem po szosach i szutrach.
- techniczna jazda krętymi singlami w terenie 29er'em.
- turystyka rowerowa, czyli jazda z sakwami i biwakowanie na łonie natury.