Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2013

Dystans całkowity:1333.05 km (w terenie 47.00 km; 3.53%)
Czas w ruchu:47:14
Średnia prędkość:21.82 km/h
Maksymalna prędkość:61.50 km/h
Suma kalorii:14102 kcal
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:47.61 km i 2h 46m
Więcej statystyk

Do pracy

Wtorek, 20 sierpnia 2013 · Komentarze(0)
Kategoria Do pracy
W drodze powrotnej do Keto oddac palnik, gdzie prawie pod jego oknem zjezdzajac z ulicy tylne kolo uslizguje sie na krawezniku i zaliczam spektakularna glebe. Cale szczescie ze na trawe i ziemie zmiekczona padajacym deszczem.

Dzień 4 – Powrót do punktu wyjścia.

Niedziela, 18 sierpnia 2013 · Komentarze(5)
Kategoria 100-150, Wyprawa
Nowy Most – Ukta – Wojnowo - Zgon – Stare Kiełbonki – Babięta – Powałczyn – Miętkie – Orzyny – Dźwierzuty – Rusek Mały – Rusek Wielki – Giławy – Prejłowo – Patryki – Klebark – Olsztyn -> PKP Bydgoszcz

Pobudka świtem, gdy słońce jeszcze zza lasu dobrze wychylić się nie zdążyło. Droga na 100 km długa przede mną, a kolej żelazna nie zwykła czekać na maruderów. Elektrowóz równo 14:24 w drogę ruszać będzie. Szybko zwijam obozowisko w tym od rosy mokry namiot. Po drodze jeszcze jedynie cerkiew i klasztor starowierców nawiedzam. Dalej to już krajowy gościniec 58 do Szczytna, z którego w Powałczynie odbijam na czarny szlak prowadzący jak się okazuje wprost do grodu Olsztyn nad Łyną leżącego gdzie ma podróż dobiega końca.

PODSUMOWANIE

Dystans całkowity: 424,23 km


Warmia i Mazury jawią mi się jako kraina pięknych widoków, miejsce tętniące historią wielu narodów. Na każdym kroku przyszło mi spotykać serdecznych ludzi, którym dziękuję za cenne wskazówki w drodze, za uśmiech i życzliwość. Szczególnie dziękuję Waldkowi, który bez ogródek przyjął mnie pod swój dach.
Również wielkie dzięki dla Keto za użyczenie palnika dla Jarmik za mapę z zaznaczonymi campingami oraz dla KarolXII za szczere chęci towarzyszenia, ale niestety nie udało mu się zorganizować urlopu w pracy co rozumiem.

Co do formy w jakiej przeprowadziłem relację z mojej mazurskiej eskapady to jest ona inspirowana A. Sapkowskim i sagą o Wiedźminie w której się ostatnio zaczytuje, a ponieważ miecze zbroje, zamki jak i wojny są zarówno w sadze jak i pozostawiły wiele śladów na Warmii i Mazurach pomyślałem, że ciekawie będzie przyjąć taki styl i język relacjonując wyprawę ;-). Mam tylko nadzieję, że Waszmości zbytnio tym nie umęczyłem.

MAZURSKIE FOTY

Dzień 3 – Mazurskie jeziora białym kwiatem żagli latem kwitną.

Sobota, 17 sierpnia 2013 · Komentarze(0)
Kategoria 100-150, Wyprawa
Węgielsztyn – Trygort – Węgorzewo – Pozezdrze – Kruklanki – Giżycko – Ryn – Mikołajki – Nowy Most

Wyspawszy się krótko chodź wygodnie po szybkim porannym popasie dalej w drogę ruszam. Przez Węgorzewo, gdzie urządzeniem myjki ciśnieniowej rumaka do porządku doprowadzam. Węgorzewo odwiedzam krótko. Port, zamek i dalej w drogę ku ostatniemu bunkrowi podążam.
Trafiam do kwatery dowódcy SS Himmlera, jak to ktoś onegdaj powiedział „człowieka o wizerunku nauczyciela szkoły powszechnej”. Drań był to jakich ziemia miało nosiła, do wielu istnień ludzkich zagłady się przyczynił, a i z jego rozkazu powstały komory gazujące ludzi żydowskiej wiary. Bunkier również niszczycielskiej sile trotylu poddany został, lecz oparł się tej sile zadziwiająco dobrze, by po dziś dzień stać w pozezdrzeńskim lesie i o historyi swojej przypominać.
Dalej odbijam na wieś Kruklanki, gdzie ruin mostu wysadzonego szukam. Zauważywszy gospodarza w obejściu o wskazówki jak do mostu dotrzeć pytam. Szybko popadamy w gawędę, bo jak się okazuję ów gospodarz też rumaka zwykł nierzadko dosiadać. Odjeżdżając oczywiście wymieniamy uprzejmości.
Dalsza część tułaczki mojej to osada Giżycko stolicą Wielkich Jezior będąca, z wieżą ciśnień, portem jachtowym, mostem obrotowym na Kanale Łuczańśkim, górą sw. Brunona i twierdzą Boyen, która to dni swego święta właśnie obchodziła.
Ów most na szczególną uwagę zasługuje. Konstrukcja ta 100 ton ważąca przez jednego człowieka obsługiwana być może, a pomimo upływu lat wielu ciągle niezawodnie działa, otwierając drogę wodną dla jachtów oraz mazurskiej żeglugi śródlądowej.


Dalej zamek w Rynie odwiedziłem, który to hotelem jest w rękach prywatnych obecnie. Miasteczko to pięknie położone miedzy dwoma jeziorami jest ze słynną karczmą u Wallenroda.
Widząc jak słońce ima się coraz bardziej horyzontu popędzam rumaka tak aby jeszcze dzisiejszego dnia Mikołajki odwiedzić. Mikołajki jawią się jako osada przepełniona turystami po brzegi, portem z niezliczoną ilością jachtów i łodzi, gwarno na rynku jak i na promenadzie. Uzupełniwszy zapasy ruszam nad rzekę Krutynię aby zanocować.
Zaraz za rogatkami Mikołajek dochodzi mnie dwóch jeźdźców, po wymianie uprzejmości siadam na koło i ciągną mnie żwawym tempem aż do mojego odbicia na Nowy Most. W drodze okazuje się, że spotkać mi przyszło Martink oraz Eagle z grodu Starachowice. Gawędząc krótko okazuje się, że też na BS obecni. Dziękując za konwojowanie i od wiatru ochronę wymieniwszy uprzejmości rozjeżdżamy się w swoje strony.
Obozuję nad Krutynią, gdzie spływowicze kajakowi zwykli biwakować. Cena 5 talarów od głowy bardzo szczodra, chodź możliwość kąpieli jedynie w rzece, a latryna na 100 łokci łajnem i szczynami zalatuje.
Ciekawostką okazuje się być miejscowa oberża w przyczepie jadło i piwo serwująca, gdzie z drugiej możliwości chętnie korzystam.

MAZURSKIE FOTY

Dzień 2 – Mazury bunkrami i wojenną historią stoją ale i ludźmi dobrego serca.

Piątek, 16 sierpnia 2013 · Komentarze(1)
Kategoria Wyprawa
Pilec – Święta Lipka – Kętrzyn – Gierłoż – Radzieje - Sztynort – Mamerki – Leśniewo Dolne – Stawki – Węgielsztyn

Obudziwszy się bladym świtem, gdy tylko słońce swój blask na niebo wylewa, za przygotowanie posiłku się zabieram w międzyczasie obozowisko zwijając. Najedzony do syta objuczywszy rumaka sakwami ruszam ku warowni w Kętrzynie po drodze sanktuarium w Św. Lipce mijając.
Osada Kętrzyn zachwyca ogromem Bazyliki św. Jerzego oraz zamczyskiem na dziecińcu którego spotykam grupę pobratymców podobnie jak ja na rumakach podróżujących. Jak się okazuje uczestników zlotu, o którym imć KarolXII telefonując wspominał co by takowy odbywał się na tych ziemiach.
Gdy mury zamkowe podziwiałem mości szacowny Pan Irek z grodu Wrocław nad Odrą drobnej postury z siwą krótko strzyżoną brodą o nader przyjaznym mocno opalonym obliczu, zdradzającym wiele kilometrów na rumaku przebytych zauważa, że nasze rumaki z tej samej stajni Biria pochodzą. Gawędzimy dłuższą chwilę o rumakach oraz o wojażach dalekich. Wymieniwszy uprzejmości, skłoniwszy się sobie nisko dalej ruszam w drogę ku wojennej twierdzy zwanej Wilczym Szańcem w Gierłoży. W drodze niezliczoną ilość jeźdźców spotykam, rekreacyjnych jak i tych dalej podróżujących rumakami wcale nie mniej objuczonymi. Z każdym mijanym gest uprzejmości bądź uśmiech wymieniam.
Dotarłszy do kwatery wojennej, z rozkazu niejakiego Hitlera wodza III Rzeszy Niemieckiej w latach czterdziestych XX wieku wzniesionej z betonu i żelaza o ścianach na 6 metrów grubych. Uiściwszy opłatę wjazdową wysokości piętnastu talarów zwiedzanie rozpoczynam. Przewodnika nająć jednak się nie decyduję, gdyż ten za usługę swoją pięćdziesiąt talarów woła. Zanim większa grupa zorganizować się zdoła czasu czekać u mnie nie ma. Przysłuchuję się zatem to jeden to innej grupie przez przewodnika prowadzonej, którzy to przewodnicy sekrety tego miejsca oprowadzanym zdradzają.
Schrony powysadzane przez wycofujących się wojaków niemieckich, a i po innych budowlach jedynie fundamenty pozostały. Jest i miejsce gdzie nieudany zamach na wspomnianego wodza miał miejsce, przez płk. von Stauffenberga inicjowany. Zdarzenia te przedstawione w fabularnej formie zostały w dziele kinematografii amerykańskiej pod tytułem „Walkiria”.
Kolejne miejsce na mym szlaku to kwatera szefa kancelaryi Rzeszy Hansa Lammersa. Miejsce dobrze w lesie gęstym ukryte dostępne trudno i w odszukaniu niełatwe. Jednak wysiłki me odpłaciły i bunkry odnalezione zostały. Jeden z nich w stanie nienaruszonym drugi siłą niszczycielską trotylu wysadzony.
Dalej odwiedzam byłe posiadłości ziemskie szlachetnego rodu von Lehndorff, który to 400 lat tu gospodarzył, a i w przyjaźni z biskupem mazurskim jego świątobliwością Ignacym Krasickim był. Czas i natura bez litości najmniejszej w ruinę powili dwór obraca, a ten kto w posiadaniu jego obecnie skarbiec musi mieć pusty, bo z siłami natury walkę póki co przegrywa.
Kolejne bunkry będące w zainteresowaniu mym to kompleks Mamerki - kwatera wojsk lądowych była. Zaiste jest, że powody są nieznane dlaczego też bunkry te jako jedyne zniszczone trotylem nie zostały kiedy wojakom wycofać się przed sowietami przyszło.
Dalej moja droga wzdłuż Kanału Mazurskiego wiedzie i do dziś nie wiadome mi jest co mną kierowało by miast drogi bitej, chodź nieco okrężnej wzdłuż kanału się udać. Ścieżka ta z singletracka szybko przerodziła się w zarośla dzikie, któremi czasem komuś chadzać przyjdzie. Niełatwa to przeprawa była mając na uwadze, że rumak bagażem obciążony, a chaszcze po szyje, do tego błoto i powalone konary nader często przeszkodą mi stawały, zmuszając do rumaka przenoszenia. Gdzieś pewnie około połowy drogi myśl o powrocie mnie naszła, ale pomyślał ja sobie, że skoro tak daleko dotarł to czy wracać czy dalej iść droga taka sama będzie. Jak żem pomyślał tak żem poczynił, kląć niejednokrotnie siarczyście, a i matki tych co te chaszcze wydeptali, dając złudę ścieżki leśnej, lżyć niejednokrotnie mi przyszło.
Dotarłszy finalnie do kanału zakończenia oczom moim ukazała się wyczekiwana śluza znak niemieckiej ‘gapy’ mająca.
Ubłocony i pokrzywami solidnie wypieszczony po tej przeprawie dotarłem nad brzeg jeziora Mamry, gdzie to pomost i mała plaża przez ludzi miejscowych jest urządzona. Okazało się to być dobre miejsce do kąpieli i rumaka obmycia z błota, co czyniąc napotkałem mieszkańca ziem okolicznych, który to dobrodziejem mi się być okazał o dobroci serca nieprzeciętnej. Na imię miał Waldek, choć wołali go Waldi. Podczas gawędy okazało się, że matka jego a moje dwie babki z tych samych kresowych ziem pochodzą. Waldi poproszony o wskazanie miejsca na obozowisko, bądź takiego miejsca użyczenie zaproponował mi dach nad głową na noc najbliższą. Zaiste to powiadam wam, takich ludzi może i ze świeca trza szukać, ale pewnikiem stoi, że są tacy ludzie jeszcze na tym świecie co na wskroś moje serce raduje.

MAZURSKIE FOTY

Mazury 2013 Dzień 1 – Warmia interwałowa, gotycka i brukowo-szutrowa

Czwartek, 15 sierpnia 2013 · Komentarze(2)
Kategoria 100-150, Wyprawa
PKP -> Olsztyn – Tuławki – Radostowo – Gajlity – Suryty – Kiekrz – Jordanowo – Lidzbark Warmiński – Bisztynek – Reszel - Pilec

Wpis ten jak i kolejne trzy traktować będą o wojażach moich jakie poczyniłem w weekend sierpniowy, długim weekendem przez tubylców zwanym, po ziemiach Warmii i Mazur. Ziemiach w swej historyi mających gospodarzy wielu o narodowościach różnych, którzy pozostawili śladów swojego bytowania wiele.
O brzasku pierwszego dnia ze swojego macierzystego grodu Bydgoszczy nad Brdą wraz z rumakiem sakwami objuczonym koleją żelazną do grodu Olsztyn wyruszam. Po czterech godzinach na miejscu jestem by podziwiać stare miasto zarówno gotykiem jak i klimatycznymi kawiarenkami usiane. Uzupełniwszy zapasy dalej w drogę wyruszam ku zamczysku w Lidzbarku Warmińskim.
Drogi boczne starałem się obierać tak by główne tłoczne gościńce z daleka omijać. Boczne drogi raczej mało uczęszczane przeróżną nawierzchnią mnie zaskakiwać zwykły. Od przyjemnych kołom rumakowym szutrów po bruki kamieniami ostrymi wyłożone, na których rumak nie więcej jak 10km/h radę dawał jechać. Po niezliczonej ilości podjazdów i zjazdów wzajemnie się przeplatających docieram do osady Lidzbark Warmiński gdzie pobudowany krzyżackimi rękoma zamek gotycki po dziś dzień stoi.
Zamczysko nader okazałe kondygnacji ze 4 naliczyłem a i w piwnicach poziomy ze dwa. Wewnątrz wystawy sztuki malowanej, jednak mnie zbrojownia swym urokiem najbardziej ujęła oraz kaplica zdobiona bogato. Przy zamku amfiteatr odnajduję, gdzie artyści kabaretowi sławni na całą Rzeczpospolitą występy corocznie dają. W tym miejscu postawiam na dłuższy odpoczynek i popas się zatrzymać. Rozniecam ogień na palniku od dobrodzieja Keto pożyczonym i strawę ciepłą przyrządzam.
Dalej w drogę ruszam ku kolejnej warowni w Reszlu. I ta budowla okazałą się być uwagi wartą. Z dziecińca na wieżę się udaję aby widoki na ziemie okoliczne podziwiać.
Opuściwszy zamek granicę historyczna Mazur przekraczam i widząc jak słońce zbliża się ku horyzontowi wiem, że czas miejsca na nocowanie poszukać. Znajduję takowe u gospodarza, który to agroturystyką się para i woła sobie 15 talarów za obozowiska rozbicia, ale i do ciepłej wody dostępu nie skąpi. Targu dobiwszy noc spędzam u niego.

MAZURSKIE FOTY

Do pracy + Olimpia

Środa, 14 sierpnia 2013 · Komentarze(2)
Do pracy standardowo.
Wracając przez Olimpia Sport na Gdańskiej kupić kartusz CV300 (21zł)
Dziś wieczorem pakowanie i jutro w drogę. Towarzystwo będę miał w postaci twórczości A. Sapkowskiego ;-)

Niedzielny szosowy poranek

Niedziela, 11 sierpnia 2013 · Komentarze(0)
Bydgoszcz - Osówiec - Szczutki - Mochle - Gogolinek - Salno - Koronowo - Samociążek - Bożenkowo - Bydgoszcz

Coś dziś ciężko było mi tempo utrzymać, szczególnie zamulałem na podjazdach.