Mazury 2013 Dzień 1 – Warmia interwałowa, gotycka i brukowo-szutrowa
Czwartek, 15 sierpnia 2013
· Komentarze(2)
PKP -> Olsztyn – Tuławki – Radostowo – Gajlity – Suryty – Kiekrz – Jordanowo – Lidzbark Warmiński – Bisztynek – Reszel - Pilec
Wpis ten jak i kolejne trzy traktować będą o wojażach moich jakie poczyniłem w weekend sierpniowy, długim weekendem przez tubylców zwanym, po ziemiach Warmii i Mazur. Ziemiach w swej historyi mających gospodarzy wielu o narodowościach różnych, którzy pozostawili śladów swojego bytowania wiele.
O brzasku pierwszego dnia ze swojego macierzystego grodu Bydgoszczy nad Brdą wraz z rumakiem sakwami objuczonym koleją żelazną do grodu Olsztyn wyruszam. Po czterech godzinach na miejscu jestem by podziwiać stare miasto zarówno gotykiem jak i klimatycznymi kawiarenkami usiane. Uzupełniwszy zapasy dalej w drogę wyruszam ku zamczysku w Lidzbarku Warmińskim.
Drogi boczne starałem się obierać tak by główne tłoczne gościńce z daleka omijać. Boczne drogi raczej mało uczęszczane przeróżną nawierzchnią mnie zaskakiwać zwykły. Od przyjemnych kołom rumakowym szutrów po bruki kamieniami ostrymi wyłożone, na których rumak nie więcej jak 10km/h radę dawał jechać. Po niezliczonej ilości podjazdów i zjazdów wzajemnie się przeplatających docieram do osady Lidzbark Warmiński gdzie pobudowany krzyżackimi rękoma zamek gotycki po dziś dzień stoi.
Zamczysko nader okazałe kondygnacji ze 4 naliczyłem a i w piwnicach poziomy ze dwa. Wewnątrz wystawy sztuki malowanej, jednak mnie zbrojownia swym urokiem najbardziej ujęła oraz kaplica zdobiona bogato. Przy zamku amfiteatr odnajduję, gdzie artyści kabaretowi sławni na całą Rzeczpospolitą występy corocznie dają. W tym miejscu postawiam na dłuższy odpoczynek i popas się zatrzymać. Rozniecam ogień na palniku od dobrodzieja Keto pożyczonym i strawę ciepłą przyrządzam.
Dalej w drogę ruszam ku kolejnej warowni w Reszlu. I ta budowla okazałą się być uwagi wartą. Z dziecińca na wieżę się udaję aby widoki na ziemie okoliczne podziwiać.
Opuściwszy zamek granicę historyczna Mazur przekraczam i widząc jak słońce zbliża się ku horyzontowi wiem, że czas miejsca na nocowanie poszukać. Znajduję takowe u gospodarza, który to agroturystyką się para i woła sobie 15 talarów za obozowiska rozbicia, ale i do ciepłej wody dostępu nie skąpi. Targu dobiwszy noc spędzam u niego.
MAZURSKIE FOTY
Wpis ten jak i kolejne trzy traktować będą o wojażach moich jakie poczyniłem w weekend sierpniowy, długim weekendem przez tubylców zwanym, po ziemiach Warmii i Mazur. Ziemiach w swej historyi mających gospodarzy wielu o narodowościach różnych, którzy pozostawili śladów swojego bytowania wiele.
O brzasku pierwszego dnia ze swojego macierzystego grodu Bydgoszczy nad Brdą wraz z rumakiem sakwami objuczonym koleją żelazną do grodu Olsztyn wyruszam. Po czterech godzinach na miejscu jestem by podziwiać stare miasto zarówno gotykiem jak i klimatycznymi kawiarenkami usiane. Uzupełniwszy zapasy dalej w drogę wyruszam ku zamczysku w Lidzbarku Warmińskim.
Drogi boczne starałem się obierać tak by główne tłoczne gościńce z daleka omijać. Boczne drogi raczej mało uczęszczane przeróżną nawierzchnią mnie zaskakiwać zwykły. Od przyjemnych kołom rumakowym szutrów po bruki kamieniami ostrymi wyłożone, na których rumak nie więcej jak 10km/h radę dawał jechać. Po niezliczonej ilości podjazdów i zjazdów wzajemnie się przeplatających docieram do osady Lidzbark Warmiński gdzie pobudowany krzyżackimi rękoma zamek gotycki po dziś dzień stoi.
Zamczysko nader okazałe kondygnacji ze 4 naliczyłem a i w piwnicach poziomy ze dwa. Wewnątrz wystawy sztuki malowanej, jednak mnie zbrojownia swym urokiem najbardziej ujęła oraz kaplica zdobiona bogato. Przy zamku amfiteatr odnajduję, gdzie artyści kabaretowi sławni na całą Rzeczpospolitą występy corocznie dają. W tym miejscu postawiam na dłuższy odpoczynek i popas się zatrzymać. Rozniecam ogień na palniku od dobrodzieja Keto pożyczonym i strawę ciepłą przyrządzam.
Dalej w drogę ruszam ku kolejnej warowni w Reszlu. I ta budowla okazałą się być uwagi wartą. Z dziecińca na wieżę się udaję aby widoki na ziemie okoliczne podziwiać.
Opuściwszy zamek granicę historyczna Mazur przekraczam i widząc jak słońce zbliża się ku horyzontowi wiem, że czas miejsca na nocowanie poszukać. Znajduję takowe u gospodarza, który to agroturystyką się para i woła sobie 15 talarów za obozowiska rozbicia, ale i do ciepłej wody dostępu nie skąpi. Targu dobiwszy noc spędzam u niego.
MAZURSKIE FOTY