Dzień 4 – Powrót do punktu wyjścia.
Pobudka świtem, gdy słońce jeszcze zza lasu dobrze wychylić się nie zdążyło. Droga na 100 km długa przede mną, a kolej żelazna nie zwykła czekać na maruderów. Elektrowóz równo 14:24 w drogę ruszać będzie. Szybko zwijam obozowisko w tym od rosy mokry namiot. Po drodze jeszcze jedynie cerkiew i klasztor starowierców nawiedzam. Dalej to już krajowy gościniec 58 do Szczytna, z którego w Powałczynie odbijam na czarny szlak prowadzący jak się okazuje wprost do grodu Olsztyn nad Łyną leżącego gdzie ma podróż dobiega końca.
PODSUMOWANIE
Dystans całkowity: 424,23 km
Warmia i Mazury jawią mi się jako kraina pięknych widoków, miejsce tętniące historią wielu narodów. Na każdym kroku przyszło mi spotykać serdecznych ludzi, którym dziękuję za cenne wskazówki w drodze, za uśmiech i życzliwość. Szczególnie dziękuję Waldkowi, który bez ogródek przyjął mnie pod swój dach.
Również wielkie dzięki dla Keto za użyczenie palnika dla Jarmik za mapę z zaznaczonymi campingami oraz dla KarolXII za szczere chęci towarzyszenia, ale niestety nie udało mu się zorganizować urlopu w pracy co rozumiem.
Co do formy w jakiej przeprowadziłem relację z mojej mazurskiej eskapady to jest ona inspirowana A. Sapkowskim i sagą o Wiedźminie w której się ostatnio zaczytuje, a ponieważ miecze zbroje, zamki jak i wojny są zarówno w sadze jak i pozostawiły wiele śladów na Warmii i Mazurach pomyślałem, że ciekawie będzie przyjąć taki styl i język relacjonując wyprawę ;-). Mam tylko nadzieję, że Waszmości zbytnio tym nie umęczyłem.
MAZURSKIE FOTY