Wpisy archiwalne w kategorii

Rodzinnie

Dystans całkowity:1505.99 km (w terenie 47.00 km; 3.12%)
Czas w ruchu:15:04
Średnia prędkość:15.47 km/h
Maksymalna prędkość:55.57 km/h
Liczba aktywności:87
Średnio na aktywność:17.31 km i 2h 09m
Więcej statystyk

Z córcią lody + wyspa

Piątek, 29 sierpnia 2014 · Komentarze(0)
Kategoria Rodzinnie
Najpierw chwila nad kanałem, później próba wbicia się na lody w MCu, ale odbijamy się od wielkiej kolejki i jedziemy dalej w tradycyjne miejsce przy Urzędzie Miasta. Po lodach na plac zabaw na Wyspie Młyńskiej.

CT z żonką + sklep

Piątek, 22 sierpnia 2014 · Komentarze(3)
Kategoria Rodzinnie
Po mieście z żonką.

Wcześniej chwila dłubania przy Specu. W kasecie HG50 12-25 zaadaptowałem zębatkę 11T wraz z lockringiem z kasety jazzowej HG51 ;-)
Będzie można mocniej dokręcić na zjazdach ;)

Bory Tucholskie - Dzień 3

Piątek, 1 sierpnia 2014 · Komentarze(0)
Woziwoda - Wielka Komorza - Kiełpin - Tuchola PKP -> Bydgoszcz

Poranek długi i leniwy, po wczorajszych ponad 50 km-ach pada decyzja o dojeździe do Tucholi i ewentualnym pokręceniu się tam.
Śniadanie, suszenie namiotu, składanie i znowu w trasę ruszamy krótko przed 12:00, mamy 4h do pociągu, w Tucholi jesteśmy po 40 min, kręcimy się po okolicy, podziwiamy domy wybudowane na murach, starówkę, park.
Koło 14:00 zajeżdżamy ba obiad, po obiedzie na Rynku siadamy pod parasolami na piwie. Na ulicy obok staje policja. Zastanawiam się, czy przypadkiem nie dybią na nas ..., więc ostatni kilometr do dworca na wszelki wypadek prowadzimy rowery.

Bardzo udany wypad małżeński myślę, że trochę udało mi się zarazić żonkę takimi podróżami ;-), a taki właśnie był cel.

Bory Tucholskie - Dzień 2

Czwartek, 31 lipca 2014 · Komentarze(2)
Płęsno - Drzewicz - Czernica - Mylof - Giełdoń - Mylof - Rytel - (niebieski + czarny rowerowy) Fojutowo - Woziwoda

Dzień drugi od rana jest pochmurny, chwilę po wyjściu z namiotu, gdy szykujemy śniadanie zaczyna padać. Chowamy się do namiotu aby przeczekać deszczyk. Po kwadransie ponownie siadamy do śniadania. Pakowanie, wytarcie tropiku, układanie w sakwach i wyruszamy dopiero po 12:00.
Zakaz jazdy rowerem zmusza nas do jazdy leśną szutrową Kaszubską Marszrutą, jest kilka stromych podjazdów, na jednym żonka podprowadza rower, ale zaraz za Drzewiczem zjeżdżamy na boczną asfaltową drogę w kierunku zapory w Mylofie i tutaj profil trasy jest już zdecydowanie przyjazny.

Po drodze przystanek w przydrożnym sklepo-barze gdzie bierzemy po Amberze naturalnym na lepsze kręcenie. ;)
Za Giełdoniem robimy przystanek przy wiacie parkingowej, gdzie urządzamy sobie obiadek. Odgrzewamy pulpety w sosie, ja dodatkowo zajadam zupkę chińską.
W Mylofie kawka i ciastko i ruszamy dalej w kierunku Rytla. Dalej jedziemy wzdłuż Wielkiego Kanały Brdy, odbijamy z asfaltu na niebieski rowerowy szlak Brdy i dalej na czarny, który ma nas doprowadzić do akweduktu w Fojutowie.
Czarny szlak okazuje się piaszczysty, co zdecydowanie nie podoba się żonce.
- nie można dojechać asfaltem?
- no niestety, nie można.
:-)
Po dotarciu do celu i wjechaniu na twardą nawierzchnie nieco poprawia się humor. Jedziemy do Woziwody na kolejne miejsce noclegu w przystani kajakowej. Robimy zakupy w sklepie w Legbądzie, po wyjściu orientuje się, że wydaliśmy prawie całą gotówkę i wracam oddać parę piwek, aby odzyskać 10zł jakich brakowało na opłacenie pola. ;P
Jednak 200m dalej jest kolejny sklep, jak się okazuje można płacić kartą, więc kupujemy ponownie te 4 piwa :D
Ostatnie km-y robią się niebezpieczne z uwagi na naprawiany właśnie asfalt metodą smoły i grysu, który sypie się na nas gdy tylko mija nas z naprzeciwka samochód. Staramy się jechać obok siebie tak aby żonka mogła się nieco za mną schować przed kamykami grysu. Na miejsce lądujemy tuż po 19:00, na polu jest grupa kajakarzy, więc rozbijamy się z drugiej strony w zacisznym miejscu przy wiacie.

Bory Tucholskie - Dzień 1

Środa, 30 lipca 2014 · Komentarze(1)
Bydgoszcz PKP -> Chojnice - Charzykowy - Funka - Małe Swornegacie - Chociński Młyn - Swornegacie - Płęsno

Sakwowy wypad w Bory z żonsią ;-)
Po dojeździe PKP do Chojnic udajemy się na obiad do miejscowej "Papudajnii" zupa + drugie za 9,99 ;).
Z Chojnic kręcimy przez Charzykowy na północ w kierunku Płęsna, gdzie planujemy zanocować na Agrokempingu.

Kaszubska Marszruta szybko nas zniechęca i zjeżdżamy na asfalt. Pomimo braku zakazu jazdy kierowcy "nauczyciele" trąbią na nas, uspokajam żonsię, aby przyjąć postawę "mam wyje..ne" i spokojnie jechać. Całą trasę jest upalnie ponad 30oC upał męczy i dokucza ból głowy, który nasila się przy każdym podjeździe. Podziwiając widoki docieramy do Swornegacie, gdzie robimy zakupy na wieczór i leśną piaszczystą drogą przebijamy się do Agrokempingu na nocleg. Biria obuta w 29x2.10 świetnie daje radę mimo sporego bagażu z tyłu, żonkowe 28x1.60 radzą sobie zdecydowanie gorzej, jednak to tylko 2km i szybko docieramy na miejsce.