Dystans całkowity: | 1386.71 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 53:00 |
Średnia prędkość: | 25.52 km/h |
Maksymalna prędkość: | 66.30 km/h |
Suma kalorii: | 14127 kcal |
Liczba aktywności: | 30 |
Średnio na aktywność: | 46.22 km i 1h 57m |
Więcej statystyk |
Jakoś rano nigdy nie ma tej mocy co popołudniu lub wieczorem.
Natomiast wracając po 16:00 od "początku szła taka dzida!"
Wieczorny wyjazd przed 21:00, najpierw od strony Wojska Polskiego na Most Uniwersytecki i dzida w dół ponad 60km/h ;-) [jest ograniczenie do 60]
Dalej przez Powstańców Wlkp. do Wyszyńskiego i dzida prosto aż do węzła przy lotnisku tam zawijka i z powrotem w kierunku domu.
Do Borówna przez Pauliny i Dobrcz - powrót przez Neklę.
Powyżej patent na ręcznik i kąpielówki - zwinięte razem w rulon i przytroczone do prętów siodła taśmami.
Absolutnie bezwietrznie, więc utrzymywanie 33-37 km/h było zaskakująco osiągalne. Nie pamiętam kiedy jeździłem na tak twardych przełożeniach jak dziś.
Wracając w Maksymilianowie podczepił się pode mnie maratończyk trenujący na rowerze do Iron Mana. Ciągąłem go prawie pod 40km/h aż do Niemcza.
Zmiana roweru i do Borówna nad jezioro zrelaksować się i popływać.
Wracając jeszcze rundka po Rynku.
Do pracy via Przemysłowa.
Po pracy Przemysłowa - Toruńska - Hutnicza - Nowotoruńska - DK10 - Chrośna - Leszyce - Nowa Wieś Wielka - Pęchowo - Dąbrówka Kuj. - Labiszyn - Władysławowo - Rynarzewo - Ciele - Trzciniec - Bydgoszcz
Dziś jest Międzynarodowy Dzień Piwa i Piwowara
Dawno już nie jeździłem z takimi prędkościami ;-)
Woziwoda - Wielka Komorza - Kiełpin - Tuchola PKP -> Bydgoszcz
Poranek długi i leniwy, po wczorajszych ponad 50 km-ach pada decyzja o dojeździe do Tucholi i ewentualnym pokręceniu się tam.
Śniadanie, suszenie namiotu, składanie i znowu w trasę ruszamy krótko przed 12:00, mamy 4h do pociągu, w Tucholi jesteśmy po 40 min, kręcimy się po okolicy, podziwiamy domy wybudowane na murach, starówkę, park.
Koło 14:00 zajeżdżamy ba obiad, po obiedzie na Rynku siadamy pod parasolami na piwie. Na ulicy obok staje policja. Zastanawiam się, czy przypadkiem nie dybią na nas ..., więc ostatni kilometr do dworca na wszelki wypadek prowadzimy rowery.
Bardzo udany wypad małżeński myślę, że trochę udało mi się zarazić żonkę takimi podróżami ;-), a taki właśnie był cel.