Kaszuby - Dzień 2

Niedziela, 15 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria Wyprawa
Budzę się jeszcze przed 5:00 rano, jest już jasno. Mimo tego, że nastawiłem budzik na 6:30 wiem, że to koniec spania. Wstaję, poranna toaleta i śniadanie przed domem. Jeszcze przed 6:00 rano jestem już w drodze. Dziś w planach jest Wdzydzki Park Krajobrazowy oraz Kaszubski PK, czyli 'gwóźdź programu'.
Pierwsza atrakcja na mojej liście to kamienne kręgi w Odrach. Po wyjeździe z Wiela orientuję się, że zamiast wyjechać na Karsin wyjechałem na Wdzydze, jednak nie wracam tylko w kolejnej miejscowości odbijam na Karsin szutrem. Po wcześniejszym szosowym podjeździe teraz czeka mnie szutrowy zjazd, podczas którego w sakwie miarowo dzwoni rondel.
Docieram do Karsina, mijam drewniany kościółek i po wyjeździe widzę drogowskaz na "Kamienne Kręgi" jednak ze SV(StreetView) kojarzę, że kawałek dalej była lepsza szutrowa droga. Jadę dalej i zgodnie z kolejnym drogowskazem widzianym na SV zjeżdżam z szosy do lasu. po 1-2km skręt w lewo i morze piachu. Jak mawia Jarek "piachy po pachy" tak więc przez kolejne 20min przepycham rower brodząc po "plaży". W końcu jestem na miejscu i przyglądam się tablicy na której widzę, że w niedziele czynne od 11:00, a jest jeszcze przed 7:00!

Czekać 4h nie ma mowy, pocałować klamkę, a właściwie kłódkę trochę szkoda. Rozglądam się chwilę i decyduję, że przeskoczę bramę odwiedzając to miejsce tak jak zamierzałem. ;)
Nieco pośpiesznie podziwiam kręgi, czytam tablice, robię fotki i po zatoczeniu rundy przeskakuję z powrotem za ogrodzenie, dosiadam rumaka i już mnie nie ma.
Po kolejnych kilkunastu km zjeżdżam w las ocenić miejsce biwakowe nad jeziorem, gdzie zamierzałem zatrzymać się na nocleg. Troszkę kiepsko, bo nie ma żadnych stołów, w zasadzie nie ma nic.
W Gołuniu zatrzymuję się w miejscu postoju (coś ala parking leśny) na food-stop. Odgrzewam fasolkę, robię kawę, dłuższą chwilę rozmawiam z żonką zdając relacje po czym ruszam dalej do Wdzydz.
We Wdzydzach zatrzymuję się w Muzeum Etnograficznym, które okazuje się być najciekawszą atrakcją muzealną na mojej trasie. Dwa wiatraki, mnóstwo chałup, kościółki, dworki, wszystko przeniesione w to jedno miejsce i ocalone przed podpadnięciem w ruinę i zapomnieniem. Historyczna wizytówka Kaszub zebrana w jednym miejscu.
Kolejny przystanek na trasie to Kościerzyna, tam zajeżdżam do "Papudajni", gdzie zajadam się pyszną zupą cebulową oraz plackiem cygańskim, lub jak kto woli po węgiersku, za jedyne 9.99! Czy w tym mieście ktokolwiek jeszcze gotuje w domu? ;)
Po tak solidnym posiłku, ruszam dalej do Szymbarku. Całą drogę towarzyszą mi podjazdy i zjazdy i tak jest jest cały czas, droga co chwile prowadzi to w górę to na dół, z przewagą w górę, jak się okazuje są to okolice Wieżycy, czyli najwyższego szczytu Kaszub.
Docieram do Parku Edukacyjnego w Szymbarku, gdzie największe wrażenie robi na mnie rekonstrukcja syberyjskiego łagru, jaki znam z opowieści babci, która była jedną z 2mln polskich "Sybiraków". Nie mniejsze wrażenie robi stojąca obok lokomotywa z wagonami w których są prycze. Takimi pociągami wywożono ludzi na Sybir. Po wejściu do wagonu przechodzi mnie dreszcz emocji, a serce ściska współczucie i żal.
Zgodnie z oznaczeniami idę dalej, przed wejściem do bunkra zbiera się spora grupa ludzi, odpuszczam i idę dalej, nie chce tu utknąć czekając w kolejce do wyjścia. Kolejna atrakcja to dom do góry nogami, gdzie podłogi są nachylone względem poziomu, a ściany i futryny względem pionu. Po wejściu do środka mózg dostaje sprzeczne sygnały ze wzroku oraz z błędnika, mija chwila zanim się przyzwyczajam i orientuję, że muszę się skupić nie na tym co widzę, tylko na tym co czuję pod stopami i równowadze. Ludzie wewnątrz chodzą trzymając się ścian :D, mi udaję się w miarę normalnie chodzić.
Zaglądam też do miejscowego browaru i biorę zestaw degustacyjny, aby spróbować lokalnych piw rzemieślniczych.
Staje przede mną deska z małymi kufelkami z ciemnym, pszenicznym, ciemnym miodowym, lagerem oraz pilsem. Zdecydowanie do gustu przypada mi podwójnie chmielony pils, niewiele mniej dobry jest świeży lager.

Kupuję po butelce właśnie tych które najbardziej przypadły mi do gustu i ruszam dalej w drogę.
Wracam do Szymbarku i zjeżdżam w dół do Kaszubskiej Drogi, bardzo urokliwego odcinka pod względem krajobrazowym prowadzącym w pobliżu jezior. Droga ponownie to pnie się górę by za chwilę prowadzić w dół, kolejne podjazdy wynagradzają widoki na zbocza na których stoją porozsiewane domy. To właśnie Szwajcaria Kaszubska.

Robi się późno, a ja muszę jeszcze dziś dojechać nad morze. Umówiłem się z dobrymi znajomymi z Dębek, że zanocuję u nich. Tak więc aby zostało jeszcze trochę czasu na pogaduchy odpuszczam sobie Kartuzy i cisnę prosto na północ.
Po drodze nieustanne podjazdy i zjazdy, długi zjazd do Luzina w dolinę rz. Redy za jakiś czas 10% podjazd pod Gniewino, tutaj muszę użyć najmniejszej zębaki z przodu i przedostatniej największej z tyłu (26x30).
Dojeżdżam do wieży widokowej Kaszubskie OKO, zjeżdżam stromym zjazdem do elektrowni szczytowo-pompowej w Żarnowcu gdzie osiągam ponad 60km/h miejscami dohamowując.

Dalej jazda wzdłuż jeziora Żarnowieckiego, nad którym rozgrywa się piękny spektakl zachodzącego słońca, wieńczący cały dzień jazdy i prawie 200km trasę tego dnia.
Jeszcze jeden podjazd do Żarnowca i zjazd przed przez Odargowo do Dębek.

Kaszubskie foty

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa alasi

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]