Ścieżkowo przez miasto do Myśla, tam rundka w zimowej scenerii.
Zimowe opony świetnie się spisują nawet na bardzo śliskich odcinkach niwelują boczne uślizgi tak, że rower nie wyjeżdża sam spod tyłka.

Myślęcinek Zima 2012 na tafli lodu.
© alex
Powrót przez moje ulubione planty, czyli Stary Kanał Bydgoski.
Foto w miejscu gdzie jeszcze nigdy nie stałem ;-)
Bardzo lubię takie zimowe mroźne powietrze, szkoda tylko, że nogi tak szybko marzną, że nie daje rady dłużej pojeździć niż około godziny.

Zamarznięty Stary Kanał Bydgoski.
© alex
Wczoraj przekładka opon na zimowe z kolcami. Dziś w drodze do pracy -14,2oC czyli już nieco "cieplej" ;-)
Wracając wybrałem się trasą możliwie najbliżej Brdy czyli bulwarami, aby zobaczyć jak rzeka zamarzła na całej szerokości. Nad Starym Kanałem dzieciarnia bawi się na tafli lodu na całego.
Dziś rano termometr za oknem pokazywał -20oC, natomiast podczas jazdy termometr w liczniku pokazał -19.2oC.
Dziś już w ochraniaczach na buty i zaciągnięta kominiarką na twarz. Wydobywającą się para spod kominiarki osiadała na okularach i zamiast odparowywać zamarzała, także okulary pokrywały się warstwą szronu ;-)

-19.1 oC i zamarznięte okulary
© alex
Doświadczenie dość ciekawe ale jednak troche extremalne myślę, że to najniższa temp. w jakiej przyszło mi kiedykolwiek jechać.
Przy takiej temp. jamniki pewnie pękają na zakrętach :-)
Wczoraj zabrakło zapału i pojechałem samochodem jednak dziś już się nie ugiąłem i wytoczyłem najcięższe działa, czyli membranową kurtkę, wełniane skarpety i najgrubsze rękawice. Zapomniałem tylko o ochraniaczach na buty i trochę zmarzły mi nogi, musiałem w pewnym momencie zejść z roweru i przejść kawałek żeby rozruszać stopy.
Po dojechaniu do pracy pasek od kasku pod brodą był cały biały od szronu tak jeszcze nie miałem :D
Podczas powrotu już tylko -11.5oC :) znacznie przyjemniej się jechało, bo już bez lodowatego wiatru w twarz.
Standardowo do pracy, w drodze powrotnej przez CR odebrać zamówienie.

Schwalbe Durano S
© alex
Już nie mogę doczekać się wiosny ;-)
Powrót do rowerowania po 7 tygodniowej przerwie związanej z wyjazdem. Jednak trochę się 4 litery odzwyczaiły, bo podczas powrotu z pracy zdecydowanie nie było wygodnie ;-)
Standardowo do pracy, skręcając z Toruńskiej w Sporną odjechało mi tylne koło, rower pojechał, ja zostałem na skrzyżowaniu siedząc na tyłku :)
Jak na glebę to i tak dość późno jak dopiero w grudniu.
Bydgoszcz - Myślęcinek - Niemcz - Żołędowo - Maksymilianowo - Bożenkowo - Szczutki - Mochle - Wojnowo - Sicienko - Teresin - Ślesin - Gorzeń - Potulice - Występ - Nakło nad Notecią - Paterek - Samoklęski Duże - Samoklęski Małe - Tur - Zamość - Białe Błota - Bydgoszcz
Wspólny wypad z
Keto i
Jarmikiem. Gdy wyruszamy po 9.00 jest jeszcze szaro i mglisto, jednak szybko się przejaśnia i od połowy trasy towarzyszy nam słońce. Momentami stwarzające wrażenie wczesnej wiosny. W wiosce Tur [czyżby jakaś analogia do Tour ;-)] stajemy pod sklepem gdzie się posilamy, a ja wyłudzam od Jarka ciepłą herbatę, muszę przyznać, że dawno mi tak żadna herbata nie smakowała. Jazda w tak doborowym towarzystwie potwierdza pewne porzekadło, że lepszą od jazdy rowerem jest tylko jazda rowerem w towarzystwie.
Dzięki za wspólny wypad i czekam na więcej.