Rano zimno, dużo ubitego śniegu na bulwarach przy Brdzie i na chodnikach, przez co jazda spokojna i ostrożna. W drodze powrotnej przez tą niesprzyjającą nawierzchnie i wmordewind dość mocno zmarzłem, szczególnie palce u rąk i nóg - niedostateczne tempo, aby się dobrze rozgrzać. Zauważona ciekawostka, oblepiona śniegiem przednia przerzutka została unieruchomiona, przez co Seminaryjną podjeżdżałem ze środkowego blatu (2x2) co ciekawe dzięki SPD podjazd szybszy, efektywniejszy i bardziej płynny niż z małej tarczy na platformach.
Dziś ostatnia przejażdżka do pracy i będę musiał odstawić rower na kolejne dwa tygodnie, a raczej zostawić, bo od niedzieli lecę służbowo na dwa tygodnie do Londka.
Mroźny poranek, trochę marzły palce w rękawiczkach i w butach. Będę musiał ubierać poniżej zera dodatkową parę skarpet i jeszcze jedne cienkie rękawiczki pod właściwymi. Znowu dziś nie obyło się bez problemów. Po wczorajszym deszczu, w pancerzach musiała zostać woda, która szybko zamarzła po wyjeździe z domu, skutecznie unieruchamiając tylną przerzutkę, co spowodowało jazdę do pracy singlespeed'em.
A pod pracą w stojaku ... stoi sobie odkąd pamiętam i trochę sobie dziś przymarzł :-). Chyba przydałaby się tu skrobaczka :D
Wczoraj jak było pięknie i sucho wybrałem się samochodem, dziś jak pada rowerem :-) Gdzie tu logika? :D Mam nadzieje, że przejdzie do wieczora i będę wracał już bez towarzystwa zjawisk atmosferycznych. ------------------------------------------------------------------------ No i przydarzyła mi się pierwsza awaria. Wracając zajechałem jeszcze do teściów do Fordonu. 300m od ich domu zaczął niemiłosiernie przeskakiwać łańcuch. Pierwsza myśl - zerwałem łańcuch, albo umarła wolnobieżka w bębenku. Jednak okazało się, że zgubiłem górne kółko przerzutki, przez co łańcuch stracił naciąg. Oczywiście nie udało się znaleźć tego kółka na ulicy. Podjechałem pod mieszkanie teściów odpychając się niczym na hulajnodze :-) w międzyczasie wpadłem na pomysł, aby przełożyć kółko przerzutki ze starego 'szwagrowego' roweru. Kółko mniejsze bo 11T zamiast 13T, ale śruba jak i kółeczko przyjęło się bez problemu, co ciekawe przerzutka również działa bez problemu.
Co ciekawe, pierwotne kółko nie odkręciło się, ale ukręciło. W tylnym korpusie wózka przerzutki, w gwincie trzymającym owa śrubę kółeczka (oś obrotu), została końcówka śruby z gwintem, ukręciła się równo z korpusem. Przy próbie wykręcenia jej po przyłożeniu cienkiego śrubokręta pozostałość ta poprostu rozsypała się w drobne elementy. Przypuszczam, że w efekcie mielenia się tam piasku, śruba rozgrzewała się podczas jazdy i stygła na postoju. W końcu materiał na tyle się zmęczyl/przegrzał, że śruba się po prostu rozsypała.
Sprawdziwszy prognozy pogodowe na dziś, postanowiłem skorzystać z 4 kółek. Jak widać na poniższym meteogramie padać ma dziś przez cały dzień i noc.
Jednak gdy rano wyjrzałem przez okno, widok suchego asfaltu aż zachęcał aby ubrać się w rowerowy uniform i pomknąć do pracy na dwóch kółkach. Niestety perspektywa stojącego w stojaku pod pracą roweru, cały dzień w deszczu i powrót na wypłukanym z oliwy, jęczącym napędzie, skłonił mnie jednak do użycia wspomnianych 4 kółek. Pewnie po pracy przedzierając się przez korki, przypomnę sobie dlaczego to właśnie tak fajnie i szybko wraca się z pracy rowerem :-)
Rower to mój styl życia ;-)
Co mnie kręci:
- dynamiczna jazda gravelem po szosach i szutrach.
- techniczna jazda krętymi singlami w terenie 29er'em.
- turystyka rowerowa, czyli jazda z sakwami i biwakowanie na łonie natury.