Standardowo do pracy. Na Toruńskiej od skrzyżowania z Kazimierza Wielkiego aż do Spornej puściłem się za ciężarową L-ką. W tunelu powietrznym trzymałem się około 40km/h co chwilę tylko lekko obracając korbami aby utrzymać prędkość. Czuć, że pomimo niwelowania oporu powietrza, taka jadąca ciężarówka jakby zaciągała za sobą bikera.
Z wiatrem w plecy. Czuć już wiosnę w powietrzu, coraz trudniej wysiedzieć w biurze. Powrot Przemyslowa z wizyta w Unibike po nowe klocki, bo obecne juz sa przy koncowce swego zycia. Ponad 5kkm wytrzymaly, co jest dosc dobrym wynikiem. Dalej przez Torunska i bulwarami do domu.
Rano dojeżdżając do pracy zauważyłem (na szczęście w porę) ze chyba złapałem kapcia z przodu. Nic wielkiego, po paru godzinach wyskoczyłem w porze lunchu na parking wymienić dętkę. Opona była już pusta. Dziś był u nas autobus do poboru krwi i tu kolejny pech. Pielęgniarka tak niefortunnie się wkula, ze ledwo co schodziło. Namęczyłem się pracując dłonią i ledwie 230ml otoczyłem. Zawsze szybko i sprawnie idzie te 450ml w 6-7 min, a to co dzis 11min. Po pracy przez przedszkole odebrać Niuniuche. Tam już czekał fotelik zostawiony rano przez żonsie.
Wracając zauważyłem, że jest praktycznie bezwietrznie. Wszystkie flagi na trasie, które zazwyczaj informują mnie o kierunku wiatru swobodnie zwisały w dól.
Do pracy standard -6oC rano. Po pracy: Czarnowczyn - Osielsko - Niwy - Zoledowo - Maksymilianowo - Niemcz - Myslecinek - Bydgoszcz. Po poludniu okolo 1oC, ale slonce sprawialo wrazenie znacznie wyzszej temp. wobec czego jechalo sie bardzo przyjemnie.
Rano standardową trasą do pracy. Po pracy wizyta w sklepie na Wiślanej wymiana szprych do zimówki, bo dostałem za długie, pytanie o czujnik do licznika - nie ma. Dalej do Tesco może trafi się jakiś tani chińczyk co byłby dawcą czujnika - nie ma, następny punkt to sklep na Poznańskiej niestety najtańsza to podstawka do Sigmy, dalej Real również nie ma nic w rozsądnych $.
A może komuś z kolegów wala się gdzieś niepotrzebna czujka? Chodzi o drugi koniec podstawki to co przyczepiamy do widelca. W moim Lidlowym w Zethosie kontaktron wyzionął ducha i jest kwestia przełożenia z innego dowolnego licznika.
Standardowo do pracy. Jak zazwyczaj w sobotę rano luźno na mieście do tego wiatr w plecy. Dobrze, że po pracy dalej na zachód do Fordonu do teściów. Stąd już rower wracał pod wiatr w samochodzie w bagażniku ;)
Poranek mokry i deszczowy, ale pełne błotniki i ochraniacze na buty świetnie zdają w takich warunkach egzamin. Powrot pod wiatr. Popoludniu cieplo i wiosennie.
Rower to mój styl życia ;-)
Co mnie kręci:
- dynamiczna jazda gravelem po szosach i szutrach.
- techniczna jazda krętymi singlami w terenie 29er'em.
- turystyka rowerowa, czyli jazda z sakwami i biwakowanie na łonie natury.