Przed południem do Fordonu odebrać małą od babci. Po obiedzie pojechaliśmy Twardzickiego do lasu w okolicach Centrum Onkologii dalej dobrze mi znaną trasą Lasem Gdańskim do Myśla na lody, plac zabaw, pospacerować i tak zeszło do późnego popołudnia. Jak wracaliśmy już nad Starym Kanałem Bydgoskim Pati zasnęła, a że nie mieliśmy rogala na szyje to miałem spacerek prowadząc rower aż do domu. Obudziła się przed samym domem, wyczucie czasu na piątkę ;-) Fajny rodzinny dzień z córcią.
Rano dojeżdżając do pracy zauważyłem (na szczęście w porę) ze chyba złapałem kapcia z przodu. Nic wielkiego, po paru godzinach wyskoczyłem w porze lunchu na parking wymienić dętkę. Opona była już pusta. Dziś był u nas autobus do poboru krwi i tu kolejny pech. Pielęgniarka tak niefortunnie się wkula, ze ledwo co schodziło. Namęczyłem się pracując dłonią i ledwie 230ml otoczyłem. Zawsze szybko i sprawnie idzie te 450ml w 6-7 min, a to co dzis 11min. Po pracy przez przedszkole odebrać Niuniuche. Tam już czekał fotelik zostawiony rano przez żonsie.
Rower to mój styl życia ;-)
Co mnie kręci:
- dynamiczna jazda gravelem po szosach i szutrach.
- techniczna jazda krętymi singlami w terenie 29er'em.
- turystyka rowerowa, czyli jazda z sakwami i biwakowanie na łonie natury.