Kaszuby - Dzień 4
Wtorek, 17 czerwca 2014
· Komentarze(2)
Kategoria Wyprawa
Dość późno zasnąłem ubiegłej nocy, bo pod namiot przypałętały się dwa koty i jęczały dość długo nie pozwalając mi zasnąć. Obudziłem gdy było już jasno, spojrzałem na godzinę, było jeszcze przed 5:00, więc przekręciłem się na drugi bok i udało mi się przespać jeszcze jedną godzinę.
Wstałem krótko przed 6:00 ściągnąłem tropik z namiotu do wysuszenia i zabrałem się za śniadanie. Plany na dziś to pobliska elektrownia wodna, Zamek Krzyżacki w Bytowie, Zaborski PK oraz ścisły rezerwat Borów Tucholskich.
Po śniadaniu i wyschnięciu namiotu pakuję się i ruszam w kierunku elektrowni wodnej Gałąźnia Mała, określanej mianem "Zamek na wodzie".
Po wizycie przy elektrowni jadę pokręcić się jeszcze po Dolinie Słupi i przez Kołczygłowy obieram kierunek na Bytów dość ruchliwą drogą wojewódzką. Po drodze zainteresowany przystaję przy starym młynie gdzie na wjeździe wkopano betonowe żarna.
Przed południem docieram do Bytowa, zaglądam na rynek oraz na dziedziniec zamku.
Opuszczam Bytów drogą na Chojnice i zaraz za Bytowem odbijam w świetnie wyremontowaną drogę na Studzienice, w których zatrzymuję się na dłuży food-stop.
Kolejne kilometry to leśne ostępy Zaborskiego Parku Krajobrazowego i rezerwatu Wielki Sandr Brdy. Napotykam tabliczki informacyjne Kaszebe Runda oraz zielone strzałki kierunkowe na asfalcie. Trasa kilkukrotnie "nagumowana oponami Focusa". ;)
Przegapiam skręt i wjeżdżając do Leśna zdaje sobie sprawę, że popełniłem błąd w nawigacji. Cofam się, i na najbliższym skrzyżowaniu skręcam w szutrową drogę na Parzyn.
Przed Laską jest dość stromy zjazd, na asfalcie ostrzegają wymalowane na zielono napisy Hamuj! oraz strzałka sugerująca 90o zakręt. Faktycznie w połowie zjazdu szosa gwałtownie skręca przed barierką za która jest skarpa, a w dole płynie rzeka. Ostrzeżenie w tym miejscu jest jak najbardziej słuszne. W Lasce zatrzymuję się na posiłek i kawę.
Ruszam dalej dość kiepskim asfaltem w kierunku Borów Tucholskich, zastanawiając się jak cierpieć muszą tutaj uczestnicy Kaszebe Runda jadący na szosówkach.
Dojeżdżam do drogi wojewódzkiej Brusy-Konarzyny i tutaj zakaz jazdy rowerem zmusza mnie do jazdy fragmentem Kaszubskiej Marszruty, który jest odcinkiem totalnie w stylu XC, przebijając pod tym względem wszystkie inne, którymi do tej pory jechałem. Momentami aż nie dowierzam, że wybudowano DDR o tak stromych zjazdach. Większość z nich pokonuje się z rozpędu, ale o rytmie jazdy nie ma mowy.
Tutaj rower rozpędza się sam do prawie 40km/h by za chwile zwolnić do 10km/h.
Nie chcę być malkontentem, ale ponownie wybrałbym tutaj szosę, na której znak zakazu jazdy rowerem oznacza dla mnie "spadaj do lasu, zrobiliśmy Ci ścieżkę więc nie chcemy Cie widzieć ulicy"
Jak rozumiem uczestników Kaszebe Runda jadących tędy znak zakazu nie obowiązuje i mogą śmigać szosą? Czyli jak to w Polsce bywa prawo stosuje się wybiórczo. Strasznie mnie to drażni.
Kawałek dalej wjeżdżam do rezerwatu Bory Tucholskie, który nie robi na mnie większego wrażenia, ot las jakich wiele. Pewnie jest unikalny ze względu na gatunki roślin czy zwierząt, lecz na pierwszy rzut oka nie zadziwia w żaden specjalny sposób.
Mimo, że planowałem jeszcze jeden nocleg gdzieś w okolicy i powrót następnego dnia na kołach do Bydgoszczy, to po 4 dniach i ponad 600km tyłek już mnie tak piecze, że postanawiam zabrać się z Chojnic do domu pociągiem.
Podsumowanie:
Cała trasa 650,57 km
Całkowita ilość pokonanych przewyższeń wg gpsies.com: 5,464m
Kaszuby przejechane od południa aż po morze, trasa przepiękna krajobrazowo.
Kaszubskie Foty
Cała trasa:
Wstałem krótko przed 6:00 ściągnąłem tropik z namiotu do wysuszenia i zabrałem się za śniadanie. Plany na dziś to pobliska elektrownia wodna, Zamek Krzyżacki w Bytowie, Zaborski PK oraz ścisły rezerwat Borów Tucholskich.
Po śniadaniu i wyschnięciu namiotu pakuję się i ruszam w kierunku elektrowni wodnej Gałąźnia Mała, określanej mianem "Zamek na wodzie".
Po wizycie przy elektrowni jadę pokręcić się jeszcze po Dolinie Słupi i przez Kołczygłowy obieram kierunek na Bytów dość ruchliwą drogą wojewódzką. Po drodze zainteresowany przystaję przy starym młynie gdzie na wjeździe wkopano betonowe żarna.
Przed południem docieram do Bytowa, zaglądam na rynek oraz na dziedziniec zamku.
Opuszczam Bytów drogą na Chojnice i zaraz za Bytowem odbijam w świetnie wyremontowaną drogę na Studzienice, w których zatrzymuję się na dłuży food-stop.
Kolejne kilometry to leśne ostępy Zaborskiego Parku Krajobrazowego i rezerwatu Wielki Sandr Brdy. Napotykam tabliczki informacyjne Kaszebe Runda oraz zielone strzałki kierunkowe na asfalcie. Trasa kilkukrotnie "nagumowana oponami Focusa". ;)
Przegapiam skręt i wjeżdżając do Leśna zdaje sobie sprawę, że popełniłem błąd w nawigacji. Cofam się, i na najbliższym skrzyżowaniu skręcam w szutrową drogę na Parzyn.
Przed Laską jest dość stromy zjazd, na asfalcie ostrzegają wymalowane na zielono napisy Hamuj! oraz strzałka sugerująca 90o zakręt. Faktycznie w połowie zjazdu szosa gwałtownie skręca przed barierką za która jest skarpa, a w dole płynie rzeka. Ostrzeżenie w tym miejscu jest jak najbardziej słuszne. W Lasce zatrzymuję się na posiłek i kawę.
Ruszam dalej dość kiepskim asfaltem w kierunku Borów Tucholskich, zastanawiając się jak cierpieć muszą tutaj uczestnicy Kaszebe Runda jadący na szosówkach.
Dojeżdżam do drogi wojewódzkiej Brusy-Konarzyny i tutaj zakaz jazdy rowerem zmusza mnie do jazdy fragmentem Kaszubskiej Marszruty, który jest odcinkiem totalnie w stylu XC, przebijając pod tym względem wszystkie inne, którymi do tej pory jechałem. Momentami aż nie dowierzam, że wybudowano DDR o tak stromych zjazdach. Większość z nich pokonuje się z rozpędu, ale o rytmie jazdy nie ma mowy.
Tutaj rower rozpędza się sam do prawie 40km/h by za chwile zwolnić do 10km/h.
Nie chcę być malkontentem, ale ponownie wybrałbym tutaj szosę, na której znak zakazu jazdy rowerem oznacza dla mnie "spadaj do lasu, zrobiliśmy Ci ścieżkę więc nie chcemy Cie widzieć ulicy"
Jak rozumiem uczestników Kaszebe Runda jadących tędy znak zakazu nie obowiązuje i mogą śmigać szosą? Czyli jak to w Polsce bywa prawo stosuje się wybiórczo. Strasznie mnie to drażni.
Kawałek dalej wjeżdżam do rezerwatu Bory Tucholskie, który nie robi na mnie większego wrażenia, ot las jakich wiele. Pewnie jest unikalny ze względu na gatunki roślin czy zwierząt, lecz na pierwszy rzut oka nie zadziwia w żaden specjalny sposób.
Mimo, że planowałem jeszcze jeden nocleg gdzieś w okolicy i powrót następnego dnia na kołach do Bydgoszczy, to po 4 dniach i ponad 600km tyłek już mnie tak piecze, że postanawiam zabrać się z Chojnic do domu pociągiem.
Podsumowanie:
Cała trasa 650,57 km
Całkowita ilość pokonanych przewyższeń wg gpsies.com: 5,464m
Kaszuby przejechane od południa aż po morze, trasa przepiękna krajobrazowo.
Kaszubskie Foty
Cała trasa: