Po pracy petelka przez Czarnówczyn, Osielsko, Niemcz, Myślęcinek.
Sucho i słonecznie, więc zdecydowałem się na przejażdżkę Roninem. Słońce szybko zaszło, a ja zamiast zimowego wziąłem letniego buffa pod kask. Poleciałem klasykiem przez Trzciniec do obwodnicy i dalej przez Murowaniec do Łochowa. Uszy mi przemarzły i w Łochowie najbliższą możliwą drogą przez Lisi Ogon udałem się do domu.
Brrrrr przemarzłem do kości.
Opcja powrotu Lasem Gdańskim skończyła się spacerem po lodzie.
Do pracy wyjątkowo Birią, również wyjątkowo tylko w jedna stronę, wyjątkowość powodowana celem wypożyczenia/użyczenia. Czy był to ostatni raz na Birii, czy wróci do mnie? Czas pokaże ;-)