Na południe.
Wtorek, 30 kwietnia 2013
· Komentarze(1)
Bydgoszcz - Trzciniec - Przyłęki - Brzoza - Łabiszyn - Ojrzanowo - Mamilicz - Złotów - Wojdal - Pakość - Piechcin - Barcin - Łabiszyn - Władysławowo - Rynarzewo - Trzciniec - Bydgoszcz
Ostatnio naszła mnie myśl, że mam dobrze zjeżdżone północne i zachodnie rubieże Kuj-Pomu, a słabo południe czyli właśnie Kujawy.
Jako cel obrałem miejsce gdzie jeszcze nie byłem, czyli Pakość z główną atrakcją czyli Kalwarią Pakoską zwaną jako Kujawska Jerozolima. Trasa wybrana tak aby nie wracać tą samą trasą tylko zrobić pętlę dzięki czemu będzie można zobaczyć więcej nowych nieznanych miejsc.
Już od Brzozy na wojewódzkiej 254-ce sporo ciężarówek, asfalt w nie najlepszym stanie oraz ciągłe omijanie dziur powodowały nieprzyjemny stres podczas jazdy.
W Łabiszynie odbijam na zupełnie boczne drogi aby pozbyć się towarzystwa wspomnianych ciężarówek. Niestety pierwsze km-y od Ojrzanowa prawie po Mamilicz w tak fatalnym stanie, że wszystkie moje stawy czują to o koła. Dalej już lepiej przejeżdżam przez Wojdal oglądając kopalnie kruszywa i w tym momencie mnie olśniewa, że to właśnie okoliczne kopalnie i cementownie odpowiadają za tak wzmożony ruch ciężarówek w tych okolicach.
Docieram do Pakości gdzie oglądam park kalwarii oraz posilam się i uzupełniam zapasy wody.
Jeszcze przejazd przez miasto, chwilka na Rynku i ruszam w powrotną trasę.
Wybieram znowu drogi wojewódzkie w nadziei na dobry asfalt, do Barcina jest idealny, ale oczywiście znowu męczy mnie towarzystwo ciężarówek.
Od Barcina do Łabiszyna asfalt znowu kiepski, ale tutaj odbijam na dobrze znany mi odcinek Łabiszyn - Rynarzewo i świetnej nawierzchni. Ponieważ jestem szosówką nie mogę skrócić drogi przez śluzę Dębinek do Przyłęk dlatego jadę przez Rynarzewo do DK5. W Zamościu idiota spieszący się i wyprzedzający mnie na moście widząc nadjeżdżające auto z naprzeciwka przyciska mnie do krawężnika. Dalej jadę już wygodnym poboczem i wskakuję na drogę serwisową przy S5, która prowadzi mnie przez Trzciniec do domu.
Ostatnio naszła mnie myśl, że mam dobrze zjeżdżone północne i zachodnie rubieże Kuj-Pomu, a słabo południe czyli właśnie Kujawy.
Jako cel obrałem miejsce gdzie jeszcze nie byłem, czyli Pakość z główną atrakcją czyli Kalwarią Pakoską zwaną jako Kujawska Jerozolima. Trasa wybrana tak aby nie wracać tą samą trasą tylko zrobić pętlę dzięki czemu będzie można zobaczyć więcej nowych nieznanych miejsc.
Już od Brzozy na wojewódzkiej 254-ce sporo ciężarówek, asfalt w nie najlepszym stanie oraz ciągłe omijanie dziur powodowały nieprzyjemny stres podczas jazdy.
W Łabiszynie odbijam na zupełnie boczne drogi aby pozbyć się towarzystwa wspomnianych ciężarówek. Niestety pierwsze km-y od Ojrzanowa prawie po Mamilicz w tak fatalnym stanie, że wszystkie moje stawy czują to o koła. Dalej już lepiej przejeżdżam przez Wojdal oglądając kopalnie kruszywa i w tym momencie mnie olśniewa, że to właśnie okoliczne kopalnie i cementownie odpowiadają za tak wzmożony ruch ciężarówek w tych okolicach.
Docieram do Pakości gdzie oglądam park kalwarii oraz posilam się i uzupełniam zapasy wody.
Kalwaria Pakoska - Kujawska Jerozolima© alex
Jeszcze przejazd przez miasto, chwilka na Rynku i ruszam w powrotną trasę.
Pakoski Ratusz© alex
Wybieram znowu drogi wojewódzkie w nadziei na dobry asfalt, do Barcina jest idealny, ale oczywiście znowu męczy mnie towarzystwo ciężarówek.
Od Barcina do Łabiszyna asfalt znowu kiepski, ale tutaj odbijam na dobrze znany mi odcinek Łabiszyn - Rynarzewo i świetnej nawierzchni. Ponieważ jestem szosówką nie mogę skrócić drogi przez śluzę Dębinek do Przyłęk dlatego jadę przez Rynarzewo do DK5. W Zamościu idiota spieszący się i wyprzedzający mnie na moście widząc nadjeżdżające auto z naprzeciwka przyciska mnie do krawężnika. Dalej jadę już wygodnym poboczem i wskakuję na drogę serwisową przy S5, która prowadzi mnie przez Trzciniec do domu.