Dwie pieczenie na jednym ogniu.
Do tej pory każdego roku wiosną odwiedzałem Toruń, a następnie Chełmno. Tego roku zima trwała długo, już prawie maj, a ja ciągle nie miałem odwiedzonych swoich koronnych wiosennych celów. Dlaczego nie zrobić obu za jednym razem? Szczególnie, że prognoza byłą na ponad 20oC.
Najpierw dobrze znaną mi trasą do Chełmna - jedna z moich ulubionych.
Chełmno po wymianie nawierzchni Rynku.© alex
W Chelmnie szybki posiłek drożdżówkowy i dalej do Torunia tym razem nie przez Unisław, ale przez Nawrę. Trochę żałowałem wyboru bo asfalt fatalny.
Przed Toruniem zauważam ścieżkę którą ostatnio badali najpierw Jarmik a następnie Jazz. Cały czas under-construction.
W Toruniu fotka pod Mikołajem.
Toruń AD 2013© alex
Drożdżówka i dalej w drogę. Wyjeżdżając z Przedmieścia Bydgoskiego zahaczyłem o serialowy szpital ;-)
Serialowy Toruński szpital.© alex
Między Chełmnem a Toruniem męczył mnie na otwartych przestrzeniach wiatr. Po wyjeździe z Torunia klasyczny w-morde-wind, na szczęście większość trasy wiedzie lasem, który dawał znaczną ulgę. Kończąc sikstop przed Złą Wsią śmignął mi biker na góralu, doszedłem go po paru km i w jego cieniu dojechałem do Bydgoszczy. Muszę przyznać, że dobre miał tempo i ogólnie gość kawał byka dzielnie walczył z wiatrem. Ja mając w nogach przeszło 120km już zamulałem.
W Fordonie spotkanie z rodziną obiad, później dziewczyny jeszcze na szybką wizytę u koleżanki żonsi, a ja do domu na upragniony prysznic i Leszka ;-)
Muszę przyznać, że w końcu się trochę najeździłem i trochę ujechałem :D
GPS odpaliłem dopiero w Myślu a wyłączyłęm w Fordonie, więc ślad niepełny.