Ostatni szosowy kilometr
Spec znalazł nowego właściciela.
Raczej nie prędko.
alex 11:35 poniedziałek, 3 października 2016
Gravel poniekąd jest wyraźnie mniej responsywny/zrywny od szosówki, ale to jest tylko jeden jedyny argument na korzyść szosówki przy całej masie argumentów na korzyść gravela.
Nie ścigam się w maratonach i nie zamierzam, więc średnia o około 2km/h niższa nie robi mi różnicy. Osiągalne prędkości przelotowe są praktycznie identyczne, jedynie gdzie szosówka zyskuje to momenty dochodzenia do tych prędkości są po prostu krótsze.
Jak wielokrotnie wspominałem gravel zapewnia praktycznie nieograniczoną wolność w wyjazdach w nieznane. Trasy na szosę musiałem planować bardzo dokładnie wspomagając się StreetView.
Można by przytoczyć jeszcze jeszcze wiele upierdliwości szosówki. Jak pompowanie kół raz w tygodniu, a przypadku awarii dętki nabicie 8,5 bara ręczną pompką to gwarantowane zakwasy bicepsa :D.
Szosą fajnie jeździ się jedynie po dobrych gładkich asfaltach, dlatego większość szosowców kręci w kółko po praktycznie tych samych pętlach właśnie ze względu na nawierzchnię.
Wymianę szosy na gravela traktuję w kategoriach ewolucji. Jak decydowałem się na szosę graveli jeszcze nie było. Szosa przekonała mnie, że baranek to najwygodniejsza kierownica do długich jazd, jednak wprowadzała spore ograniczenia szutrowo-terenowe, stad naturalna ewolucja do gravela.
Za rok pewnie znów nowa szosa jak się stęsknisz:)
Jazz 19:48 niedziela, 2 października 2016